O mnie

Moje zdjęcie
Jestem szczęśliwą żoną i matką... czasem szaloną, czasem zamkniętą... czasem z głową w chmurach, a czasem zdołowaną...ale to chyba normalne;)

piątek, 28 grudnia 2012

:)

Kochani jak tam u Was po świętach?? Ja odpoczywam, niby powinny być spokojne, ale wtedy najwięcej roboty i jeżdżenia ;) także teraz odpoczywamy :) Dziś byłam na wizycie w lekarza. Maleństwo waży już 2200 g! A jaka z niego bułeczka!! Całkiem inny niż Adaś... Już po zdjęciach widzę. Będzie duży... jak do terminu donoszę to ze 4 kg jak nic...! Także zobaczymy jak będzie. Ale wiecie, cudne zdjęcie mamy z USG... najpierw dziubeczkiem robił jak rybka a potem posłał nam takiego całusa...... no sami zobaczcie!
Ale usteczka hi hi hi hi. Przeurocze to zdjęcie!! Napatrzeć się nie umiem!!

Ledwo siedzę tu przy tym komputerze, więc wybaczcie, ale jeszcze tylko wrzucę parę fotek i na dziś skończę. Weekend pracowity mnie czeka bo w niedzielę Adasiek nasz kończy 2 latka :) więc i jutro i w niedzielę imprezujemy :)
Także dziś trochę zdjęć z ostatnich dni:)

Nasz mały majsterkowicz :)

wigilijnie:)

Buziaczek dla Braciszka:)

Buziaczki dla Was:*:*

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świątecznie:)

Kochani, jestem i jest lepiej. Chociaż to był ciężki czas. Oboje z Adasiem wylądowaliśmy na antybiotykach. Ja też brałam, bo stwierdziłam, że lepiej wziąć niż żeby poszło mi na oskrzela i płuca. Także wybrałam mniejsze zło. Teraz już jest dobrze. Na szczęście Adi miał od zeszłego wtorku wolne, więc mógł mnie trochę odciążyć. Gdyby nie to to pewnie nawet nie było by posprzątane na te święta. Po tej chorobie zaczęłam się bardziej martwić jak to będzie po porodzie... Adaś zrobił się strasznie "mamusiowaty"... Nikt się do niego zbliżyć nie może, wszystko "mamusia, mamusia"... Adi go weźmie to tylko słychać: "jatuj! jatuj! mamusiu!" Śmieszne to jest - takie słowa w ustach dwulatka, ale jednak boje się co to będzie jak Maluszek się pojawi. Ech... mam więc o czym myśleć...

Ale nie o tym dzisiaj chciałam. Kochani...

W Wigilię Bożego Narodzenia
Gwiazda Pokoju drogę wskaże.
Zapomnijmy o uprzedzeniach,
otwórzmy pudła słodkich marzeń.
Niechaj Aniołki z Panem Bogiem,
jak Trzej Królowie z dary swymi,
staną cicho za Twoim progiem,
by spełnić to, co dotąd było snami.
Ciepłem otulmy naszych bliskich
i uśmiechnijmy się do siebie.
Świąt magia niechaj zjedna wszystkich,
niech w domach będzie Wam jak w niebie...


Życzymy Wam spokojnych i pogodnych świąt Bożego Narodzenia :)  Ściskam Was wszystkich gorąco!!:*

sobota, 15 grudnia 2012

Chorobowo...

Niestety dopadło i nas... Zeszła noc to był koszmar. Adaś się budził, dostał jakiegoś szczekającego kaszlu... Nie umiał powietrza złapać, masakra... Jak spałam ze 3 godziny ciągiem to było dużo... Dziś pojechaliśmy do lekarza dyżurującego. Byłam pewna że to jakieś zapalenie krtani, więc wietrzyłam, nawilżałam i tak w kółko. A dziś szok - angina + antybiotyk. Skąd się to paskudztwo przyplątało?! Adaś ogólnie humoru nie ma... każde nasze "nie" wywołuje płacz... Jestem wykończona. Do tego i ja mam coś z gardłem - też stawiam na jakieś zapalenie krtani. Antybiotyk mi chciał dać, ale poczekam. Receptę mam, a w poniedziałek najwyżej umówię się do mojej lekarki - konkretna babeczka. No chyba ze mnie przez noc przypili i jutro będę plackiem leżała to najwyżej wezmę. Ale wolałabym uniknąć antybiotyku. Mimo, że można go brać w ciąży to jednak to antybiotyk. Także zobaczymy. Myślałam, że mnie już dziś gorączka złamała ale sprawdzałam dwoma termometrami i nic. Także pewnie ten ból głowy i fatalne samopoczucie to ze stresu i nieprzespanej nocy. A jeszcze jak to w takich sytuacjach jest - Adaś do nikogo tylko "mamusia, mamusia" i koniec. A ja powiem Wam nie czuję się za dobrze. Muszę przyznać, że ostatnio przesadzam z robotami. Ciągle coś robię, nie odpoczywam tylko się krzątam, sprzątam itp. I nic w tym dziwnego gdyby nie to, że i Maluszek i organizm zaczyna się buntować... Bolą mnie kości, czasem podbrzusze, a Mały serio daje mi popalić... Ponoć dzieciaczki przesypiają 15 godzin dziennie...no cóż... na pewno nie nasz mały Przegrzebek ;P Miałam zacząć liczyć ruchy, ale u nas to bym musiała zaznaczać kiedy się nie rusza... Aż czasem zaczynam się za bardzo przejmować czy się coś nie dzieje... Ech mam mętlik... Oby było wszystko w porządku. Ale muszę wziąć się za siebie - w pierwszej ciąży musiałam leżeć w 34 tygodniu bo już miałam 2 cm rozwarcia... A podobno może się to powtarzać w kolejnych ciążach, także to mnie trochę otrzeźwiło. Kurcze, jestem w 31 tygodniu....kiedy to zleciało? Niesamowite...

Ech...idę coś wszamać i spać...trzymajcie kciuki za dzisiejszą noc... Już się boję co to będzie. Buziol:*

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Bardziej optymistycznie:)

Patrzę za okno, biało, mroźno... Takie święta bym chciała:) Nie pamięta kiedy ostatnio były faktycznie "białe święta". Zobaczymy, najważniejsze, że Adi nie pracuje w wigilie :) Także spędzimy te święta razem bez stresu, że musi iść do pracy. Dopiero w drugi dzień świąt idzie na rano. Także nie jest źle :) Później może jak się uda będzie miał wolne aż do Nowego Roku :D :D

2 tygodnie do Świąt...doczekać się już nie mogę! Prezenty zakupione, niektóre jeszcze w drodze kurierem hi hi hi. Teraz czas na porządki... ale i one mają w sobie coś fajnego - w końcu niedługo Boże narodzenie :D
Nadszedł czas, kiedy u mnie w domu w kółko słucha się jednej piosenki :) Nastraja mnie bardzo pozytywnie :)

Adaś zaś ma fioła na punkcie wszelkich lampek, światełek itp. U nas choinka będzie się chyba świeciła od rana do wieczora ;P Ostatnio przeszłam się z nim na spacerek już po zmroku, a u wujostwa na przeciwko już od jakichś dwóch tygodni świeci chyba z 15 różnych ozdób lampkowych. Idziemy z Adasiem i pytam czy skręcamy już do domu i lampki jeszcze pooglądać, jak tylko zobaczył że coś tam świeci ruszył biegiem w stronę domu i woła: "Koo-cham!" Pytam więc: "kogo kochasz?" A Adaś na to: "Laa-pek!" No i podgadane :)

Coraz częściej rozkłada nas na łopatki swoimi odzywkami ;)
Zeszłam na chwilę do rodziców, mama obrała mandarynki, no i Adaś się zajada wołając "pysie!" Mama mówi do niego: "Adaś daj dziadziusiowi mandarynkę", Adaś idzie do dziadka który leżał na wersalce, podsuwa mu mandarynkę pod buzie i woła: "Nie chcieś!" i jednocześnie wrzuca mandarynkę do swojej buzi - "niam, niam!"
Myślałyśmy z mamą, że się ze śmiechu posikamy...! Takie teksty najlepiej mieć nagrane, ale nie da się, trzeba by mieć kamery przez cały dzień włączone...

Samo szczęście. Rozbraja mnie też sposób w jaki mnie woła. Nie woła: mama, mamo, ale "ma-mu-siu!". 
Adi go wczoraj kąpał i słyszę jakieś zawodzenie w tej łazience, Adi próbuje go przekrzyczeć i słyszę: "ma-mu-siu! ma-mu-siu!" Weszłam do łazienki, oczko czerwone i Adaś: "mamusiu, oko!" Pytam: "woda Ci do oczka wleciała?" Adaś: "tiak", ja: "nic się nie stało, musisz kochanie uważać, dobrze?" "Dobzie" I zaczął się bawić ;) Mina mojego męża - bezcenna ;P

No właśnie, a propos mojego Małżonka... Prosił, obiecałam więc spełniam obietnicę ;) Muszę pochwalić się jego wczorajszym wyczynem ;) Ogólnie pewnie już coś wspominałam, że Adi lubi od czasu do czasu coś w kuchni zrobić - i nie mówię tu o sprzątaniu, tylko o gotowaniu :) Wczoraj zrobił swoje pierwsze w życiu bułeczki. Muszę przyznać, były pyszne! Jeszcze cieplutkie, z masełkiem i szyneczką....mniam! Sami zobaczcie jaki dumny!:)

Z drugiej strony sama jestem nie mniej z niego dumna ;) :*:*
 A tu jeszcze foteczki w mikołajkowych prezencie Adasia :)

He he he ze ja tam się zmieściłam to można uznać za wyczyn ha ha ha

Pędzę do mojego Brzdąca ;P Bo mi mieszkanko rozniesie:) Miłego dnia!!:D

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Sama nie wiem co napisać....

Siedzę i myślę... Miałam zamiar odpowiedzieć na Gosiaczkowe pytanka... ale jakoś nie mam nastroju. Siedzę sama z Adasiem, bo Adi pracuje na 14.30 w tym tygodniu. Dziś musiał iść już o 11 bo jutro przy Barbórce na rano mus wypadło i cały tydzień taki jakiś śmieszny. Nie lubię tej zmiany.... Wlecze mi się dzień niemiłosiernie.... A dziś jeszcze rodzice byli z wynikami tomografii od taty u lekarza.... No i nie jest dobrze... Pewnie kiedyś wspominałam, ze w 2000 roku tata miał udar, od tamtej pory w sumie poruszać się poruszał, ale jednak ciągle się pogłębia. Doszła z czasem padaczka, pojawia się Alzcheimer, symptomy Parkinsona, a dziś jeszcze tomografia wykazała pogorszenie - mózg zaczyna przypominać ser z dziurami.... :( Tyle czasu i człowiek jednak wie, że to wszystko idzie dalej, pogarsza się, ale tak mi nieswojo się strasznie dzisiaj zrobiło....

Bez sensu to wszystko... 

Wczoraj odblokowałam mojego poprzedniego bloga... Przeczytałam pamiętną notkę i wyłam....od kwietnia się nie zdobyłam żeby to zrobić, ale widać było mi to potrzebne. Myślałam, że po takim czasie nie będzie mnie to aż tak bolało, zwłaszcza, że jestem w kolejnej ciąży i czekamy już na Maleństwo. No ale to nie takie łatwe jakby się zdawało. Ale jest dobrze. Napisałam do paru osób z którymi kontakt się urwał. Zobaczymy.

Dziwny dzień, nie umiem sobie znaleźć miejsca... Nie mam ochoty za nic się brać. Cały weekend był przerobiony, bo Adikowi urodziny robiliśmy. I może dlatego nic mi się nie chce... Muszę se wziąć w garść. Może porobimy z Adasiem jakieś ozdoby zimowe... Mały się zajmie czymś a i mi ten czas szybciej minie. Miłego dnia kochani Wam życzę.....i sobie też....Może będzie lepszy...

wtorek, 27 listopada 2012

zaległości i nie tylko:)

Witajcie kochani :)

Pozwólcie, że na początku nadrobię zaległości :) Otrzymałam wyróżnienie Liebster Blog od ladybird. Także odpowiem na kilka pytań i nie tylko :)



ZASADY ZABAWY:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (i powiadamiasz ich o tym w formie komentarza na ich blogu), wymyślasz 11 pytań i zadajesz wybrańcom:-) Nie wolno nominować bloga, który nominował Ciebie:-)

Oto pytania i moje odpowiedzi:

1. Ciemna bułka z masłem czy kromka z soczystą polędwicą?
Ostatnio przerzuciłam się na ciemny chlebek z masełkiem i żółtym serem, także blisko :)

2. Kolczaste kasztany czy liście paproci?
KASZTANY...uwielbiam złotą polską jesień!!

3. Wspinanie się po drzewach czy skakanie w kopiec piasku?
Myślę, że wybiorę skakanie w piach, bo wspinanie się po drzewach w moim wykonaniu skończyło by się na 100% tym drugim ;)

4. Dziennik pokładowy czy notatki z bezsennych nocy?
Jeszcze parę miesięcy temu wybrałabym notatki z bezsennych nocy, ale ciąża sprawia, że padam z moim dwuletnim synkiem he he :)

5. Surowe klasztorne mury czy przepyszny barok?
Ani to, ani to... wolę przytulne, ale pozbawione przepychu i surowości, pełne dziecięcego artystycznego nieładu...nasze gniazdko ;)

6. Ocean złudzeń czy morze niepewności?
Nie lubię niepewności...ale czy nie jest ona często połączona ze złudzeniami??


7. Małpie figle czy konne harce?
Hi hi hi hi oj małpie figle ;P

8. Portret z martwą naturą czy wysublimowana scena zbiorowa?
Zdecydowanie uśmiechnięte zdjęcia moich najbliższych :)

9. Huragan myśli czy grad niedopowiedzeń?
Huragan myśli - nie raz zrobił spustoszenie w mojej głowie...;)

10. Zasuszone róże czy uśmiechnięte słoneczniki?
Kocham słoneczniki!! I róże też - ale te kwitnące i żywe :)

11. Seks w muzeum zabytkowej porcelany czy miłość w galerii osobliwości?
Czy to ważne gdzie?? Najważniejsze, że z NIM.....:)

Tyle o mnie he he:) Ja natomiast zapraszam do zabawy następujące osoby:
1. Pełnoletnia
2. Skarby Mamy
3. Oceana
4. PoCzasie
5. Ognista
6. NaKrańcuNieba
7. Nadziei Promyk
8. Zakręcona Aga
9. Magda
10. Pisaninka
11. ZwyczajnaMama

No i oczywiście moje pytania hahahaha - zapomniałam ich wpisać ;P
1. Zachód słońca z kieliszkiem wina czy jego wschód z filiżanką kawy?
2. W wolnej chwili lubię.....
3. ........... sprawia, że czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie.
4. Nigdy nie zrobiłabym/zrobiłbym........
5. ....................... tylko wtedy gdy nikt nie widzi.
6. Marzę o..........
7. Aktywny wypoczynek czy wylegiwanie się na kanapie?
8. Czego najbardziej w sobie nie lubisz?
9. Moją największą zaletą jest.......
10. Chodzenie po górach czy wylegiwanie się na plaży?
11. Co jest Twoim największym sukcesem?

I uwaga, uwaga..... mój mąż wymyślił jeszcze jedno.....ha ha ha ha obiecałam, że wrzucę ;P tai bonusik ;P
12. Pachnący i sztywny biznesman czy spocony i szalony ryl??

hahahahahahahahahaha nic dodać nic ująć ;P

Zapraszam do zabawy:P

A teraz może coś z nowości:)
Skończyliśmy remont kuchni mamy...jak dobrze!! Dziś w sumie pierwszy dzień Adi spędził z nami. 3 tygodnie zajęło mu wyremontowanie kuchni na dole. Ja się nie narobiłam, ale to że nie mogłam na niego liczyć przez ten czas było dla mnie bardzo męczące. Przychodził z pracy, jadł obiad i znikał na dole...wieczorem ewentualnie Adasia umył i znów znikał...później spać i znów do pracy.

Na szczęście już po wszystkim. Teraz zaczął się jednak równie szalony czas. W sobotę byliśmy na urodzinach u bratowej Adika, w niedzielę u znajomych, jutro Adi ma urodziny, więc wpadną jego rodzice. Także czeka mnie dzień latania. W czwartek wpadną Gosiaczki - jakaś miła odmiana ;) No i w sobotę oficjalna impreza urodzinowa. Także najbliższe dni będą pełne...roboty. Ale czego się nie robi dla ukochanego?? ;)

W piątek miałam wizytę u ginekologa. Mały rośnie jak na drożdżach:) jestem w 28 tygodniu ciąży, mały waży już 1300 g, także kawał chłopa będzie:) Skopał ultrasonograf he he he. Na wizytę zabrałam moją mamę, zaproponowałam jej to bo kiedyś takich "cudów" nie było. Dla mnie to normalne, ale dla niej? Widziałam, że było jej miło. Adasia wzięliśmy ze sobą, jak zobaczył na monitorze maluszka to zaczął wołać "dzidziuś, dzidziuś! ny ny!". Później pytałam go czy chce dzidziusia w domu, czy będzie pomagał mamusi opiekować się dzidziusiem, a on na to: "tiak", a gdy zapytałam: "tak? a co będziesz robił?", a mój synuś na to z poważną minką: "niosił!" Szczęka mi opadła :) myślałam, że nie będzie wiedział co powiedzieć, albo coś po swojemu powie, a tu proszę! Nie wiem skąd mu się to wzięło ;) Ale przyznać muszę, że gada coraz więcej. Zaczyna powoli składać po dwa wyrazy. Codziennie nas czymś zaskakuje! Niesamowity czas...
Uśmialiśmy się ostatnio, bo po wizycie mówię Adasiowi, żeby powiedział tatusiowi kogo dziś widział, a Adaś na to: "Kajojka". No i sprawa jasna co do imienia ;) Kto wie, może i zostanie Karolek ;)
Ale powiem Wam, ze się wzruszyłam na wizycie. W 5 tygodni maleństwo przybrało ponad 600 g, i nie mogę się napatrzeć na zdjęcia z USG...buźka zrobiła się okrąglutka...taka już "noworodkowa". Niesamowity jest!! Już nie umiem się doczekać tego Pączuszka ;P
Ech, najważniejsze, że Mały jest zdrowy. Ja osobiście czuję się średnio - w sumie zależy od dnia. Bóle kości to podobno norma, tym bardziej, że po pierwszej ciąży jeszcze nie zdążyło wszystko wrócić do normy. Także, muszę to przetrwać. Co tam - jeszcze ok 12 tygodni.... Czas to się zastanawiam, jak ja będę funkcjonować za miesiąc, dwa jeśli teraz już czasem jest ciężko.

Poza tym...hm...siedzimy z Adasiem w domu. Ostatnio w naszym mieście wszystkie parametry zanieczyszczenia powietrza 6-KROTNIE PRZEKROCZYŁY NORMY!! Najlepiej z dziećmi nie wychodzić. Ludzie palą jakieś świństwa w piecu i później tak to jest. W przedszkolach przesiane, bo dzieci kaszlą i cherlają.... A Adaś jeszcze taki podatny na to jest i źle przechodzi różne kaszle. Także staramy się dbać o siebie jak można. Oby jak najdłużej było jak jest...

No nic... Idę zjeść pomelo - stało się moją miłością i dziennym rytuałem od jakiegoś czasu. No i spać...sama...no cóż, jak trzeba to trzeba. Ściskam Was mocno:)

sobota, 17 listopada 2012

.... o_O

Pisać nie pisać....oto jest pytanie. Tyle we mnie negatywnych myśli... Jestem wzburzona, zła, a jednocześnie jest mi najzwyklej w świecie przykro... Oznajmiłam Adikowi, że nie zamierzam już ważyć słów i przejmować się moimi teściami. Mam dość... Olewałam fakt, że zepsuli nam drugi dzień wesela - ciągle gdzieś to we mnie siedzi mimo, że tyle czasu minęło...ale jeśli chodzi o moje dziecko nie dam sobie w kaszę dmuchać. Przyjeżdżają tylko jak mają coś do załatwienia w naszym miasteczku, siedzą max godzinę. Przed wczoraj pobili rekordy wszelakie - począwszy od tego, że siedzieli całe 40 minut, a zakończywszy na przekroczeniu wszelkich granic. Kochani, czy rozsądny i odpowiedzialny człowiek da dwuletniemu dziecku zapalniczkę do zabawy???? Rozwinę temat. Adaś wyciągnął teścia do kuchni, stwierdziłam, że nie będę przecież ich pilnować - no przecież teść to dorosły człowiek... Słyszałam ze tam coś robią, bawią się itp. Za chwilę słyszę: "Idź pokaż mamusi co masz". Moje dziecko wlatuje do pokoju z zapalniczką w ręce i krzyczy: "ogień, ogień!". Mnie wmurowało. Teść bierze Adasia na kolana i mu załącza zapalniczkę żeby Adaś mógł sobie zdmuchnąć płomień, i daje mu wspomniany przedmiot, a mój synuś usilnie próbuje sam go włączyć. Zmroziło mnie, doskoczyłam i pytam czy nie ma lepszych rzeczy do roboty niż dawanie dziecku zapalniczki. Zabrałam zapalniczkę co wywołało ogromny płacz i protest Adasia. Biorę go na ręce i tłumacze, ze nie wolno, itp. Gadkę odwaliłam, a Adaś odpycha się ode mnie i woła "dziadziusia, dziadziusia!" Na to szczęśliwy "dziadziuś" bierze go na ręce: "moje kochane, chodź do dziadziusia!" i wali następującym tekstem: "dziadziuś nie może Ci dać BO MAMUSIA ZABRONIŁA, ZBIŁA BY MNIE jakbym Ci dał". No myślałam że mnie szlag na miejscu trafi! Wkurzona wołam, żeby nie gadał że ja nie pozwalam tylko że W OGÓLE NIE MOŻNA BAWIĆ SIĘ OGNIEM! Wierzcie mi, minęły 2 dni, ale pisze to i cisną mi się słowa jakich się wstydzę! A na odchodne pyta Adasia czy z nim jedzie - Adaś oczywiście, ze TAK. A on na to, że nie możne jechać bo MAMA BY SIĘ ZAPŁAKAŁA, SPAĆ BY NIE MOGŁA! Powiedzcie mi jak mogę być spokojna?? Jak mogłabym spać wiedząc, że moje dziecko jest z kimś kto uczy go takich rzeczy?? Ale pomijając to co on mu pokazuje, boli mnie strasznie jak przedstawia mnie - jako matkę w oczach Adasia. Nic się dla niego nie liczy - najważniejsze jest to, żeby on wyszedł na świetnego dziadka, a mama jest bee bo zabrania. To nie jest pierwsza taka akcja. Było ich kilka  po prostu im nie ufam. Nie chcę żeby zajmowali się Adasiem. I po czasie zrozumiałam dlaczego dzieci od braci Adika też nigdy tam nie zostawały - teraz to rozumiem i wcale się im nie dziwię...

Miałam tylko podzielić się z Wami tym co mi na wątrobie leży, a tu taki wywód mi się stworzył.... Nieźle... Jakby tego wszystkiego było mało ledwo chodzę... Od par dni pobolewają mnie kości w podbrzuszu, a dziś kość ogonowa boli mnie tak że ledwo się ruszam... Byle do piątku - do wizyty u lekarza. Do tego Adasiowi wyłazi kolejna piątka i jego humor jest jaki jest, także mam "wesoło".... Adi jeszcze do pracy pojechał na noc... nie pozostaje mi nic innego jak iść i się położyć spać. Mam nadzieję, że będzie lepiej jutro... Ściskam Was gorąco i miłego weekendu życzę :)

wtorek, 13 listopada 2012

Wszystkiego po trochu :)

Wczoraj wieczorem obejrzałam z moim Ślubnym film "Nietykalni". Jest z zeszłego roku i zajmuje 3 miejsce w rankingu światowym filmów zaraz po "Skazanych na Shawshank" i "Ojcu chrzestnym". Poleciła mi go Piboszka. Kochani! Nigdy jeszcze nie widziałam filmu który mnie wzruszył a jednocześnie momentami płakałam ze śmiechu! Gorąco Wam polecam ten film. Jest rewelacyjny!! Jest oparty na faktach , a prawdziwi bohaterowie nadal żyją. Zastanawiałam się czy go zobaczyć gdy usłyszałam ze wzruszający, bo ja to przy filmach wyję jak bóbr...ale nie żałuję, że zobaczyłam. Nie ma jakichś konkretnych scen wyciskających łzy litrami, ale cała fabuła...jest niesamowita. Ja osobiście jestem pod wrażeniem i nie dziwię się tak wysokiemu usytuowaniu w rankingu filmów. Ech, więcej nie piszę ;) Polecam i tyle :) 

Poza tym u nas remont trwa. "Bagagan" - jak to mówi Adaś - jest wszędzie. No ale przy remoncie nie da się tego uniknąć. Adi wziął sobie 3 dni urlopu żeby pociągnąć z gipsowaniem i kafelkowaniem. Tak sobie myślę, czy uda się nam gdzieś jutro wyskoczyć... Jutro stuknie nam 5 lat odkąd jesteśmy razem. Gdyby ktoś mi powiedział wtedy że za 5 lat będę mężatką z dwójką dzieci...nie uwierzyłabym... Nie wiem kiedy to zleciało. No może uda się coś wymyślić :) 

A tak... hm... wstałam dziś w dobrym humorze:) Mąż obok, Synuś gramolący się do naszego łóżka, tulący się do matki i składający mokre buziaki na pół twarzy hehehe, no i drugi grzebiący się tak jakby chciał wystawić nogi przez brzuch - czyż można chcieć więcej? Ech... Jest dobrze. Do szczęścia to mi się tylko marzy, żeby drugiego szkraba tak przytulić już do siebie. No ale jeszcze 3 miesiące...chociaż wyglądam jakbym  miała za 2 miesiące rodzić (i tak się też czuję ;P). 

A no i najważniejsze... Kochani dziękuję Wam za wszystkie te miłe słowa które zostawiacie w komentarzach. Nie odpisuję na każde z osobna, ale każde kolejne powoduje uśmiech na mojej buzi i w serduchu :*:*:* Miłego dnia kochani Wam życzę :) pozdrawiam:D:D

poniedziałek, 5 listopada 2012

Zaległości:)



Na początek zaległości:) Najpierw wyróżnienie jakie otrzymałam od Zwyczajnej Mamy:)

Zastanawiałam się kogo mam wybrać… ale nie umiem hi hi hi tak bardzo lubię zaglądać do Was wszystkich… Gdybym nie uważała Was za kogoś wyjątkowego to po prostu by mnie tu nie było a i nie zaglądałabym do Was. Także kochani muffinka wyróżnieniowa dla Was wszystkich :*:* 
 
A teraz ciąg dalszy zaległości. A jest tego trochę. Nie umiem się ostatnio zebrać na pisanie, zaglądam czasem do Was mimo, że komentarza nie zostawię. Może to przesilenie…. Może pogoda… a może po prostu mi się nie chce ;)  Komputer ostatnio włączam wieczorem jak Adaś pójdzie spać, bo inaczej to jak widzi, że siedzę przed laptopem to chce robić „pisiu pisiu” albo teledyski oglądać, także po prostu go nie włączam ;) A odkąd nie śpi już w dzień w ogóle to nawet wieczorem gdy padnie dużo wcześniej niż kiedyś ja padam. Jak mam siły to wklejam zdjęcia do albumu – bo wywołałam zdjęcia od momentu jak w ciąży z Adasiem byłam i mam trochę roboty. Jednak fajnie się to robi…te wszystkie zdjęcia malutkiego Adasia…napatrzeć się nie mogę! Nie do wiary, że niedługo będziemy mieli takiego Maluszka…

Moje samopoczucie jest lepsze, chociaż nerwowa jestem. Szybko można mnie wkurzyć – liczę, że po porodzie trochę się wyciszę. Oby!

Adaś. Zrobił się z niego mój Cycuś… ;) chociaż najszczęśliwszy by był gdyby miał obok i mamusię i tatusia. Jak jest ze mną to tatę wspomina, a zostawić go z Adikiem to „mama, mama”. Także ostatnio postanowiłam, że codziennie musi z Adikiem czas spędzić bo stracę się na 4 dni do szpitala i co? Będą tu obaj wyć. A rozgadał się strasznie. Nie zliczę już tych słów. Słodki jest mówiąc: mamusia, tatuś. Zwierzęta to już nie są tylko dźwięki jakie wydają, ale konkretne nazwy. Już idzie się z nim dogadać. Zaskakuje mnie z dnia na dzień.
Ostatnio też zaczął mówić kocham.
Pytam go: A kogo kochasz Adasiu?
Adaś: Kiekiełko (krzesełko – do karmienia)
Ja: A kogo jeszcze?
Adaś: (z wielkim uśmiechem na buzi) ma – mu – się!
No i jak tu nie oszaleć z miłości ha ha ha ha!
Ostatnio też powtarzam ile ma latek – upodobał sobie, że „tsi”. Powtórzyłam mu kilka razy że dwa, pokazał na paluszkach i po chwili pytam: No to powiedz mi ile masz latek Adasiu? A Adaś (z tym swoim szczerym uśmiechem): Duzio!!
No i pogadane. Coraz więcej udaje mu się takich tekstów szczelić, że ze śmiechu nie umiemy:)
Wczoraj tez pierwszy raz miał foszka ;) na spacerze nie dałam mu pospać i jak go wyciągnęłam z wózka to minę zrobił wielce obrażoną i później już do wieczora siedział mniej więcej tak: 

 Ech… Od  jakiegoś czasu też słucha Dzidziusia w brzuchu. Jak trafi na moment kiedy się rusza to krzyczy: „mamo, mamo, plum, plum!! Dzidziuś!!” ha ha ha ha.
Także kupa śmiechu z nim ostatnio. Ciekawe jak to będzie… Ech, pędzę do tego mojego Stworka, bo biega i woła, że garaż chce budować. Ściskamy Was gorąco:)

Baj baj:D:D


środa, 24 października 2012

Jesiennie, chandrowo i wiruskowo...

Jesienna chandra? Sama nie wiem czy to to mnie dopadło czy co innego... Ostatnio cały dzień działam na pełnych obrotach, Adaś już nie śpi przez dzień, chociaż widać ze brakuje mu chociaż godzinki snu, ale bez smoka nie zaśnie. A ja jak już mam chwilę żeby siąść na kompie, to szczerze po prostu mi się nie chce - najchętniej kładę się, ewentualnie bezmyślnie patrzymy na jakiś film, albo rozwiązuję moje ukochane Sudoku. Ale takich chwil jest mało przez cały dzień - zazwyczaj dopiero wieczorem jak Adaś pójdzie spać. 
Także mam spadek formy... nic mi się nie chce, a tyle rzeczy jednak trzeba zrobić. 

Adaśko dzielny jest bez smoka:) chociaż rozbroił mnie dwa dni po tym jak przestał go doić. Zobaczył w gazecie zdjęcie jakiegoś smoczka i chciał go wziąć do buzi - wyglądało to przekomicznie. Zaczął wołać, przypomniałam mu co się stało i zapytałam czy chce go zobaczyć. Oczywiście reakcja była bardzo radosna. Zanim mu go podałam to obcięłam prawie całą kulkę. Zobaczył, próbował wziąć do buzi, oczywiście pełno gadki " be be", "myśka", itp. I w końcu sam go wyrzucił do kosza na śmieci - z głową w koszu stał jeszcze chwilę, dwa razy zrobił papa, no a później za to że był taki dzielny dostał dużą plastikową koparkę (kupioną dzień wcześniej w razie  takiej właśnie sytuacji) :) Także dziecko dzielne i szczęśliwe.

Dopadł nas także wirusek... Ja tam bezproblemowo nawet, ale Adaś się męczył trochę przez ostatnie dwa dni. O dziwo kataru po dwóch dniach prawie nie ma - aż sama się dziwiłam. Widać, że moja natychmiastowa reakcja na pierwsze oznaki przeziębienia i domowe zabiegi pomogły. Zobaczymy jak będzie dalej. Gorączka tylko dwa razy skoczyła, więc jakoś takie dziwny ten wirus. Probiotyk też mu zapodałam bo podobno jakaś jelitówka krąży u nas.

Poza tym jest ok. Mały gada jak najęty... Dziennie nowe słowa, jestem w szoku że tak mu ta gadka poszła. A jeszcze chłopcy zazwyczaj później zaczynają mówić, a tu proszę. Ostatnio chciałam zrobić spis słów które potrafi powiedzieć... zrezygnowałam - za dużo tego ;P

Jeśli chodzi o Młodszą dojrzewającą latorośl -  jestem po wizycie. Małemu nic nie "odpadło" hihihi także będzie na pewno chłopczyk ;P Rośnie jak na drożdżach, to już prawie 700 gram będzie miał, także idzie bardzo podobnie do Adasia. Liczę, że wagowo i wielkościowo będzie podobny. Ale najważniejsze, że jest zdrowy, ruchliwy i dobrze się rozwija.

Ostatni weekend wykorzystaliśmy na spacerowanie... trzeba było korzystać z ostatnich promieni słonecznych :) 






Uwielbiam ten nasz las, i z niecierpliwością czekałam na taką właśnie jesień! :) Cudownie :) Także dzielę się z Wami tym małym kawałkiem nieba :)

Aha, no jeszcze jedno :) dziękuję Zwyczajnej Mamie za wyróżnienie i pyszną babeczkę :) To było na prawdę bardzo miłe :) Pozdrawiam gorąco:*:*

wtorek, 16 października 2012

Dumna!

Wpadam się Wam pochwalić... Matko! Jaka ja jestem dumna!! Otóż Kochani pragnę Wam oznajmić, że dziś mój Syn poszedł drugi raz spać...BEZ SMOCZKA!! Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wyeliminowania mociusia, wczoraj to był spontan - wzięłam nożyczki, wycięłam dwie dziury, i w odpowiednim czasie podałam go Adasiowi. Popatrzył, uśmiechnął się...wziął do buzi, wyciągnął... Odegraliśmy z Adim scenkę, że to pewnie myszka przyszła i pogryzła mociusia, że teraz mociuś jest bee. Włożył jeszcze parę razy i wyciągnął, powtórzył, że "be" i oddał tatusiowi. Położyliśmy go, parę razy przyleciał, powtarzał, że "be,be". Przytuliłam, potwierdziłam i w końcu zasnął - bez płaczu, proszenia :) Ale ja to się obawiałam nocki - bo noc wcześniej obudził się i popłakiwał - CHYBA smoczka nie umiał znaleźć - trudno mi powiedzieć. No, ale noc calutką przespał, obudził się po 7 i nic. Powtórzył, że "be, be" więc pewnie pamiętał, że smoczek był be. Koniec tematu. Teraz śpi, bez płaczu...a co istotniejsze - BEZ MOCIUSIA! Nawet nie wiecie jaka ja jestem z niego dumna! Dziecko mi dorasta! :) Ciekawe czy jeszcze mu się przypomni czy przejdziemy bez problemów ten etap. Ech... od 2 miesięcy bez butli bo mleko wcześniej tylko z butli pił, a teraz ten smoczek... Duma mnie rozpiera! Dziś tyle kochani - chciałam podzielić się z Wami tym doniosłym wydarzeniem:):*:*

poniedziałek, 8 października 2012

Mmmmm...kawa:):)

Siedzę i piję kawkę :) Mmmmniam! Byliśmy z Adasiem na spacerku, zmarzliśmy od tego wiatru i trzeba było się rozgrzać :) A i babeczki jeszcze 2 się ostały z weekendu - także jest pysznie! Weekend minął nam nawet przyjemnie. W sobotę Adi się zdrzemnął po nocce, a po południu zawiózł rodziców do Tarnowskich Gór do ciotki. Ja w tym czasie narobiłam chyba ze trzy blachy babeczek - bo i mama chciała trochę zabrać ze sobą. Oczywiscie nie wiem jak bym sobie poradziła bez pomocy...hihi

Wbijamy i mieszamy....
...mieszamy...
...dodajemy i znów mieszamy....
...no i oczywiście spróbować trzeba ;)
No i teraz można już gotowe jeść ;) (wybaczcie, że minęłam sceny nakładania do foremek...ale były zbyt drastyczne hihihi)


A jak się zje to i potem taki brzuch się ma hahahahaha ;) Ej, ale serio, z Adasiem taki brzuch miałam z miesiąc jak nie dwa dalej! Co to będzie w 9 miesiącu?! 
W sobotę po południu wpadli znajomi na kawkę:) Przywieźli już wór ciuszków dla naszego Przegrzebka ;) Przejrzałam je...i nie mogę uwierzyć, że Adaś się w nie mieścił...! Te najmniejsze są po starszym synku od koleżanki, potem miał je Adaś, później znów im oddałam bo drugie się urodziło w tym roku, a teraz wróciły żeby dalej służyć... Dobrze mieć znajomych z dziećmi ;) Wszystkie te rzeczy, ciuszki itp to są strasznie duże pieniądze, gdyby chcieć tak faktycznie wszystko nowe kupić. Matko nie umiem się już doczekać! Boję się wielu rzeczy, dużo spraw spędza mi sen z powiek, ale nie umiem się już doczekać....
Ech... Dobra bo się zaś wzruszę ;) Tak na podsumowanie - ostrzeżenie, któe chce Wam przekazać nasza Pociecha....;)
Uważajcie....z gościem, który nosi taką koszulkę nie należy zadzierać....;)
Miłego dnia:*:*:*:*



wtorek, 2 października 2012

Korzystając z wolnej chwili ;)

Jak ja nie cierpię komarów! Najgorzej jak tak w nocy zaczną bzyczeć nad uchem..wrrrr!! Wczoraj moje dziecię próbowało zasnąć, i kilka razy się obudził i przestraszona mina przyleciał do mnie do pokoju wołając "osia, osia!". Oczywiście polowanie się nie udało. Adaś usnął w naszym łóżku przytulony do mnie, a komar...hm...pewnie poznał działanie Brosa;) 

Hi hi hi siedzę sobie właśnie, wcinam pyszne jabłuszko, patrzę na moje małe słońce bawiące się swoimi skarbami :) W pokoju obok śpi Adi po nocnej zmianie, a za oknem pochmurno i nieprzyjemnie... Ogarnął mnie leń ;) Rozpoczęłam właśnie 20 tydzień ciąży... Matko, kiedy to zleciało? Dopiero co przeżywałam poprzednią stratę... dopiero co zrobiłam test, który ponownie rozpalił we mnie nadzieję...a teraz?? Półmetek! Z jednej strony wiem, że to śmignie i zanim się obejrzę Maleństwo będzie z nami, ale z drugiej pragnienie przytulenia Go jest tak wielkie, że wydaje mi się, że jeszcze wieki muszę czekać ;) Ech, jakiś refleksyjny mam nastrój. 

Ostatnio siedzimy sobie z Adaśkiem, jemy śniadanko, a tu patrzę przez okno i widzę, że na latarni za naszym płotem coś się rusza... Aparat w ruch i proszę, oto nasz mały gość :)

 Adaśkowi najbardziej spodobał się u wiewiórki ogon - "okon, ama okon!" :)

Ostatnio też rozbraja mnie zwiększające się przywiązanie Adasia do Taty :) Chodzi za nim i to na ręce, to "ijo, ijo" (co oznacza posiedzenie w aucie za kierownicą) czy cokolwiek innego :) Ostatnio mieliśmy pozbijać z desek kompostownik. Adi powyciągał stare deski z palet, i zaczął wyciągać z nich powykrzywiane, stare gwoździe. No Adaś oczywiście też musiał uczestniczyć w tychże czynnościach. Takze gdy tylko gwoździe zostały wyciągniete, Adaś brał nowe wkładał do dziurek któe zostały po starych gwoździach i swoim młotkiem je "wbijał" :)

 Uczy widok co nie? Cieplej mi się robi jak ich tak widzę :)
 Ostatnio też nasz Synuś zaczyna wykazywać zamiłowanie do muzyki :D
A także do czynności z nią związanych...jeśli tak można nazwać chowanie się w pokrowcu od gitary hihihihi


Pędzę robić obiadek :) Miłego dnia:*:*


czwartek, 27 września 2012

:D

Jest dobrze:) Nawet te gorsze dni są potrzebne. Ale doszłam do pewnych wniosków. Zawsze drobiazgi nawet chowałam gdzieś w środku, piętrzyły się, ja się męczyłam z nimi i w końcu wystarczył kamyczek, żeby ruszyła lawina. We wtorek po wizycie u teściów, zamyślona prowadziłam auto, mój Luby coś tam trajkotał po dwóch piwkach, i pyta o czym myślę, mówię, że lepiej żeby nie wiedział. Ale po chwili mówię, że jednak mu powiem, przynajmniej mi ulży....Matulu, nie musiało się nazbierać, żeby ruszyła lawina. Byłam zła, ale nie wiedziałam że aż tak bardzo. Wywaliłam wszystko co mi leżało na wątrobie, a w temacie teściów trochę tego jest... Zanim dojechaliśmy do domu zeszła ze mnie złość i mogłam spokojnie położyć dziecię moje spać. Postanowiłam, że będę właśnie tak robić - coś jest nie tak to choćbym miała to wykrzyczeć to to zrobię. To naprawdę pomaga :) 

Także jest dobrze :) Siedzę sobie właśnie, piszę, a moje Młodsze Maleństwo szaleje w brzuchu ;) Już teraz widzę różnice między nimi. Adaś jak się grzebał to zazwyczaj po obiedzie, jak się na spokojnie położyłam, albo jak szłam spać, a ten....matulu! wystarczy się ułożę moje szanowne cztery litery, na fotelu i się zaczyna. A nie daj Boże żebym się pochyliła do przodu, albo oparła cokolwiek na brzuchu - od razu dostaje serię "strzałów" hahahaha No i co dziwne, to już teraz czuje jak się układa, niektóre jego pozycje sprawiają mi taki dyskomfort, że nic tylko muszę się położyć i przeczekać. Niesamowite to jest...
Ciągle nachodzą mnie myśli jak to będzie... Zastanawiam się jak Adaś przyjmie Dzidziusia... czy będzie zazdrosny, cy nie poczuje się odrzucony, albo mniej kochany...Matko, na samą myśl, ze mógłby tak właśnie się poczuć słabo mi się robi... Czasem za dużo o ty myślę. Potem przychodzą myśli bardziej praktyczne typu czy damy radę w jednej sypialni jakoś egzystować z dwójka dzieci - wiecie - nocne płacze, karmienia, wstawania... czy może będziemy musieli zrezygnować z pokoju gościnnego i zrobić Adaśkowi osobny pokoik... Ech, tyle pytań.... a zarazem nie umiem się już doczekać jak będę mogła przytulić oba moje Skarby najdroższe.... Bycie MAMĄ to jednak najcudowniejsza rzecz pod słońcem!

sobota, 22 września 2012

:)

Chciałam napisać wcześniej, ale moja notka wyglądałaby jak pobojowisko... Biły by się w niej emocje, żal, złość a nawet łzy... Bez sensu. Wczoraj był kulminacyjny dzień mojego doła... serio... Mieliśmy jeszcze wczoraj gości, na 2 godziny przed ich przyjazdem Mąż zadzwonił i oznajmił ze będzie jeszcze jedna rodzinka.... Spojrzałam na etap prac w moich czterech pomieszczeniach, dotarło do mnie ile muszę zrobić, a ile czasu mi zostało.... a do tego doszło jeszcze to, że jednak 4 osoby więcej to i więcej jedzenia by trzeba było przygotować... Wierzcie mi, że nie wiedziałam co z sobą zrobić... Kroiłam i wyłam... Układałam i wyłam... Zmywałam i wyłam... Nie pamiętam kiedy tak płakałam...serio. Za dużo na raz się nazbierało, wszystko co gdzieś tam chowało się w środku głęboko, naraz wylazło i efekt był jaki był...
dziś jest nieco lepiej, dlatego piszę. Wczoraj nie wiedziałabym nawet co pisać i jak. Ech...

Dobra koniec tego użalania się. Czekam właśnie na moją Gosię, na kawkę ma wpaść z dziewczynkami, czy męża weźmie - nie wiem ;) Kawy mi się chce bardzo i tego mojego ciasta mi się chce bardzo!! Róbcie kawę i zapraszam :D na zdjęciu jedno, ale dla każdego starczy:D:D

Wczoraj jeśli chodzi o samą nasiadówę fajnie było. W sumie z naszym Adasiem było 5 dzieci, w tym jeden chłopczyk 6 miesięcy, Ale reszta to 2, 4, 5 i 10 lat. I sami chłopcy! Kiedyś się zastanawiałam co tyle dzieci będzie u nas robić, ale jak weszli do sypialni, dostali dwa pudła klocków, tak ich prawie nie widzieliśmy. nawet ten mój Adaś się tam chichrał i bawił. Spotkałam się z kilkoma tekstami: "bidulko, zaś chłopak!" A ja to się cieszę, że będzie drugi synek :) 2 lata różnicy, będą się razem chować i mam nadzieje, że będą zżyci ze sobą:) Pisani mi są po prostu chłopcy i tyle :)

A jeszcze jedno z sypialni się zmieniło. Ze względu na to że komoda w której Adasiowe rzeczy są niedługo będzie służyła Dzidziusiowi, a wielkiej szafy już nie ma, musiałam wymyślić coś na rzeczy Adasia. Także efekt zaraz pokażę - przydały się deski ze starej wielkiej szafy :)
 Oczywiście będą jeszcze drzwiczki zamykane, albo jakaś firaneczka żeby nie było ciuszków widać, ale miejsca ma więcej niż w całej komodzie :)
A tu Kochani moje dziecię właśnie życzy Wam miłego weekendu!! A ja się do tego przyłączam:) Buziole:*:*

piątek, 14 września 2012

Zdjęć ciąg dalszy!!

Wreszcie doczekałam się na zdjęcia z wakacji! Nie umiem się od nich oderwać, muszę je wywołać i będę miała pod ręką :) Fantastyczne są! A gęba mi się śmieje jak tylko je oglądam :) Wrzucam kochani parę najlepszych foteczek :)
















 I coś bardziej aktualnego:)


No właśnie i muszę się pochwalić! Otóż, moi Drodzy - od trzech nocy Adaś śpi w swoim nowym DUŻYM łóżeczku!!! Jaka ja jestem z niego dumna!!
Łóżeczko, łóżeczkiem, ale wczoraj rozbroił mnie tym jak - a tak konkretnie GDZIE zasnął. Pewna już, że moje Dziecię smacznie śpi w łóżeczku, zajrzałam przez uchylone drzwi i jakież było moje zdziwienie gdy go w łóżeczku nie znalazłam... Otworzyłam drzwi i oto co ujrzałam ;)
Urocze prawda?? Myślałam, że się posikam ze śmiechu - co wcale nie jest takie trudne w moim stanie hihihihi :)

Pochwalę się jeszcze jedną rzeczą. Otóż, z moim Mężulem ostatnio postanowiliśmy troszkę odnowić oświetlenie sypialni:) Oto co wyszło z naszych planów i działań.

Prawdziwego efektu na zdjęciach nie potrafię jednak ująć. Poza tym co widać świecą jeszcze osobno niebieskie lampki, które są ułożone na chmurach. Tą wersję uwielbia Adaś -  chodzi po pokoju i krzyczy "łaaaaaaa, łaaaaaaa!!" hahahaha. Matko ale się rozpisałam:)

No widzicie a najważniejszego bym nie napisała...byłam dziś u lekarza - Dzidziuś rozwija się prawidłowo, wszystko jest w najlepszym porządku. No i tak jako ciekawostkę dodam, że już bezosobowo nie muszę pisać gdyż wiemy, że będzie w domu PARKA :) czyli dwóch chłopców:)  hihihihi Tak kochani, spodziewam się drugiego Synka:) Ale ja mam szczęście do fantastycznych facetów  hihihi ;) buziaki:*:*