O mnie

Moje zdjęcie
Jestem szczęśliwą żoną i matką... czasem szaloną, czasem zamkniętą... czasem z głową w chmurach, a czasem zdołowaną...ale to chyba normalne;)

czwartek, 25 kwietnia 2013

jestem...

Jestem, żyję i mam się dobrze ;) Ale czasu brak... Nawet nie wiedziałam że tak długo mnie tu nie było! Co u nas?

Na tydzień przyleciał brat z rodzinką... Tyle w temacie...za dużo pisać, a i tak nie chcę se humor psuć. Ale dzieciaki kochane:)

Hm...tydzień temu ochrzciliśmy Karolka :) Zdjęcie wrzucę kiedy indziej bo z nas to takie wariaty, że zapomnieliśmy aparatu! Chociaż szczerze to ten aparat to nic w porównaniu z tym, że mój mąż dopiero w kościele się zorientował, że kurtki nie wziął hahahaha! Także kiedy indziej zdjęcie:)
Poza tym jest trochę lepiej z kolkami - wczoraj pierwszy raz zasnął ok 21!! Bez płaczu i noszenia do godziny 23! Nie wiedziałam co ze sobą zrobić! Na spokojnie mogłam pogadać sobie z moją Gosią:)

Adaś to cwaniak, kochany starszy brat który na każdym kroku by tylko całował tego swojego małego braciszka ;) I na szczęście nie okazuje żadnych negatywnych emocji w stosunku do Karolka, ale mi daje popalić. Zazdrość wyraża między innymi tak, że gdy tylko zaczynam karmić Karolka on zaczyna robić wszystko czego mu zabraniam... Byle tylko doprowadzić do tego, że gramolę się z uwieszonym przy cycku Karolkiem i lezę wykurzyć tego łobuza z łazienki czy kuchni... On ma strasznie prześmiewczy charakter... Czasem mam wrażenie, że nic na nim nie robi wrażenia - nie działają prośby, groźby, szantaż, nawet jakiś klaps... także stwierdziłam, że nie mam sensu tego stosować, bo ja po tym czuję się może gorzej od Adasia. Czasem jest na prawdę ciężko i wtedy wydaje mi się, że nie nadaję się do tego, że nawalam na całej linii... To takie kryzysy, które spędzają mi sen z powiek... Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze czuję jakbym została z tym sama. Adi prawie cały czas robi na 14.30... ok 13 wyjeżdża do pracy. A do południa to tu trzeba pojechać, tu coś na dworze zrobić, zakupy itp... Z dziećmi nie ma jak spędzać czasu, nie mówię już o nas... No niby wraca późno wieczorem, ale ja wtedy już padam na pyszczek po całym dniu spędzonym z dziećmi.

Także wczoraj miałam odskocznię :) Gosia ściągnęła mnie do siebie. Matko tak na spokojnie to od stycznia żeśmy się widziały raz, a i tak to była kawa urodzinowa więc też inaczej. A wczoraj tu plac zabaw, spacer, itp, potem dzieci spać...a my gadałyśmy i gadałyśmy! Nawet nie wiedziałam, że aż tak mi tego brakowało!! Mam nadzieję, że nadrobimy z czasem zaległości:) Żeśmy się uśmiały, bo ja po tak długiej przerwie od takiego swobodnego kontaktu z drugą bliską mi osobą chciałam tak dużo powiedzieć, że ciągle skakałam po tematach. Ciągle coś mi się przypominało, hahaha zachowywałam jak pies spuszczony ze smyczy! Niesamowite!!

Ech...nawet tutaj tak wiele chciałam napisać, że aż zapomniałam.... Siedzę i mam milion myśli... Także kochani wrzucam kilka fotek, byście nie zapomnieli jak wyglądam ;P buziole:*







Aha, jeszcze pochwalę się zdjęciem tortu który na chrzciny Karolka zrobiła moja znajoma:D
Piękny, prawda? Ma dziewczyna talent, a nigdy szkoły cukierniczej nie robiła:) Buziaki:*