O mnie

Moje zdjęcie
Jestem szczęśliwą żoną i matką... czasem szaloną, czasem zamkniętą... czasem z głową w chmurach, a czasem zdołowaną...ale to chyba normalne;)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

:)

Witajcie Kochani:)

Jestem...bardzo rzadko i na moment ale jestem :) Przygotowania do świąt minęły pracowicie, święta szybko, a po świętach rozpoczęliśmy przygotowania do urodzin. Najpierw moja Mama, a dziś mój Adasiek najdroższy:) Słonko moje kończy trzy latka dziś... ale co tam imprezujemy od soboty ;P Także padam już ;) Jutro kolejna impreza więc w Nowym Roku może odpoczniemy hahahahaha

Co u nas?? Żyjemy sobie powoli ;P Adaś to już mały kawaler :) Trzy lata nie wiem kiedy zleciały...czasem mnie to trochę przeraża, no ale taka kolej rzeczy. Zaczynamy się rozglądać za przedszkolem, bo nawet się nie obejrzę, a zapisy będą. Na samą myśl się trochę stresuję jak to będzie, ale pewnie nie jestem jedyna ;)

Karolek zaskakuje mnie na każdym kroku, strasznie szybko wszystko łapie, a w Adasia jest wpatrzony jak w obrazek. Już teraz widać, że to będzie łobuzerski duet ;) chichrają się jak szaleni czasem. Karolek jakiś czas temu stanął na nogi, łazi już przy meblach wszędzie wlezie, wszystko złapie, a jak coś nie po jego myśli to buntuje się strasznie hehehe nerwusek będzie :)

Ogólnie jest ok, ale czasem już nie wiem jak sobie radzić z zazdrością i złośliwością Adasia...do niedawna było spokojnie, ale teraz ciągle coś psoci - chodzi o Karolka - rzadko przejdzie obok niego bez popchnięcia, nadepnięcia czy innych złośliwości. Jak sobie radziliście w takich sytuacjach, bo czasem już nie wiem jak i co dobrze zrobić... Są dni że non stop coś się dzieje. Jak macie pomysly to dawać ;P

Ech ale nie wyobrażam sobie już bez nich....człowiek pada na pysk po całym dniu gonitwy, a potem stanie nad łóżeczkiem i wszystko ulatuje....albo gdy te małe rączki oplotą się wokół szyi, mokry buziak wyląduje na policzku i się usłyszy - kocham Cię mamusiu...... ech:)

Parę foteczek wrzucę byście przypomnieli sobie jak wyglądamy hahahaha
Z dziadziusiem:)

Z babcią:)

Nasz trzylatek:D

Świątecznie i rodzinnie

Moje dzieło hihi - tort urodzinowy Adasia:D
Kochani jeszcze chciałabym Was życzyć wszystkiego co najlepsze w tym nadchodzącym Nowym Roku:*:* no i wcześniej udanej zabawy sylwestrowej :):)

piątek, 8 listopada 2013

:)

Wreszcie udało mi się na spokojnie usiąść i coś naklikać ;P Wcześniej albo coś mi na to nie pozwalało, albo po prostu mi się nie chciało... Był i czas, że mój Małżonek postanowił tu pobuszować, ale jak mogliście zauważyć słomiany jest jego zapał hihihi. Nie powiem nie powiem, w kuchni się panoszył - co wcale nie zrobiło dobrze mojej wadze... Cóż, ale na bloga już czasu nie znalazł ;)

Co u nas? Próbuję zdiagnozować przyczynę swojego kataru... od prawie 2 miesięcy nos zatkany, kicham...3 antybiotyki i nic, w końcu trafiłam do laryngologa przekonana, że zatoki mam w stanie fatalnym. Okazało się jednak, iż zatoki mam czyściutki i musi to być jakaś alergia. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Choć ostatnio przyszło mi do głowy że może to wszystko spowodowane jest tranem..... Bo tylko to wprowadziłam do swojej diety mniej więcej w tym samym czasie. Nie wiem czy to możliwe, ale się okaże.
Po urzędowaniu mojego Męża w kuchni musiałam podjąć drastyczne kroki.... I ćwiczę od tygodnia dzień w dzień - ledwo chodzę, bo zakwasy mam jak nie wiem, ale nie przeszkadzają mi, to takie pozytywne uczucie :) Trzymajcie kciuki żebym wytrwała hihihi.

Miło mi wspomnieć, że z Tatem moim trochę lepiej. Ostatnio zaczął przychodzić rehabilitant i nie jest źle. Przejdzie z pokoju do pokoju trzymany za rękę tylko. Oby było jeszcze lepiej. Niestety wyczerpany ma organizm i wszyscy biorą go za ojca mojej mamy..... Także możecie sobie wyobrazić, że naprawdę licho wygląda. Ale bądźmy dobrej myśli.

Teraz co nieco o moich Skarbach.
Adaś mądre i bystre dziecko, zaskakuje nas swoimi tekstami prawie codziennie. Niesamowity jest - zaczepia obcych ludzi, w sklepie w kolejce zaczyna z nimi rozmawiać, przedstawia się, o imię pyta, w gadkę się wdaje...no nie znam drugie takiego śmiałego dziecka...serio... czasem aż mnie to trochę przeraża. Należy do tej grupy dzieci spokojniejszych - ogólnie, bo co jakiś czas włącza mu się tryb "turbo złośliwy". Nie wiem dlaczego, nie wiem skąd się to bierze... Przez dwa tygodnie nadrabia cały czas kiedy był spokojny. Szczerze powiem że nie radzę sobie w tych jego fochach. Sceny rodem z "super niani"... Dzięki Bogu, że jeszcze ja mam jakikolwiek autorytet u niego, bo z Adim to już całkiem jest wojna. Mają takie same charaktery i wojują jak nie wiem. Czytam, myślę, analizuje i staram się na spokojnie to brać....ale czasem nerwy puszczają i jest więcej mojego krzyku niż bym chciała - a potem te wyrzuty do samej siebie, że nie udało mi się inaczej... :(

Co do mojej młodszej pociechy. Rośnie nasza Buła jak na drożdżach. Waży już prawie 11 kg... Ma 6 zęboli, ostatnie trzy wychodziły jednocześnie ;) Też ma niespokojny czas bo gorzej znosi szczepionki - 3-4 dni po takowej jest nieswój strasznie. Ale poza tym idzie do przodu szkrab. Ostatnio zaczął raczkować i jest szczęśliwy, że wszędzie może sam dojść :) No i zrobił się z niego mały "przychlast" ;) Śmieje się do każdego, zaczepia obcych tym swoim śmiechem, niewiele mu potrzeba żeby się śmiał, ale najlepiej jak na rękach u mamy jest. Pamiętam przy Adasiu tak gdzieś cicho chciałam, żeby choć trochę był za mną bardziej, żeby się poprzytulał itp, ale Adaś to od początku był indywidualista, bardzo otwarty na innych, i to mu zostało. A Karolek chyba nadrobi za niego to przywiązanie, bo wystarczy, że zniknę z oczu to już tupta i szuka i to jego "mamamamamamama". Cudni są.

Mimo tych wszystkich trudności to jestem świadoma, że mam szczęście do tych moich Chłopaków :) Ciężko czasem, ale nic bym nie zmieniła... Na prawdę nic... Może jedynie w sobie, żebym znalazła więcej cierpliwości i spokoju do tych wybuchów naszego Adasia..., bo się nerwowa ostatnio zrobiłam....

Rodzinnie:)

Oj szalała szalała ;P

Chichrajki ;P

 :*

A no i właśnie już jakiś czas temu zmieniłam fryzurę ;) ścięłam na krótko haha i jestem prze szczęśliwa z tymi nowymi kudłami ;)
Ściskamy Was mocno:*:*:*

wtorek, 29 października 2013

Co by było gdyby?.......

Czy zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby.......? Mnie czasem nachodzą takie myśli kim ja jestem? nie chodzi tu o płeć, status społeczny itd. tylko o tę cząstkę we mnie, o świadomość to "coś" w środku. Tzw "JA" Często nam wywala internet i kablówkę tak to jest jak ma się pakiet od jednego dostawcy. A co by było gdyby tak zabrakło prądu?? Komórki przestały by działać?? Nie było by internetu, telewizji, prądu, paliwa, czyli rzeczy które niby są nam potrzebne do egzystowania. Młodzi ludzie się dziwią jak nasi rodzice dziadkowie mogli żyć bez internetu, telefonów komórkowych. pamiętam jak dziś gdy załatwiałem z mama wniosek na telefon a jaka była radość jak już czerwony telefon zawisł w domu i zadzwonił. Takie sceny jak wymiana starego telewizora marki RUBIN na telewizor z pilotem Adyson to wtedy patrzyło się na TELEWIZOR, a nie na programy czy filmy. Świat zapierdala jak szalony więc do doświadczą nasze dzieci, wnuki ??? poduszkowce??? telefony wszczepione w organizm???? co kryje przed nami przyszłość?????? Ile spełni się z wizji futurystów??? czy to co teraz czytamy w Science Fiction za jakiś czas będzie codziennością? Roboty nas zastąpią to już w ogóle nie będziemy się widywać z ludźmi. Niech wyłączą prąd na parę dni, niech komórki przestana działać, internet szwankuje, pomimo tylu udogodnień nowinek technicznych jesteśmy bardziej samotni i obcy. Jeśli my tego nie zmienimy to po co nam wojny, choroby, kataklizmy,  sami się wykończymy i wyginiemy jak dinozaury. Podczas mego wypoczynku staramy się z rodzinką nadrobić zaległości w odwiedzinach i udaje nam się. Odwiedziliśmy mojego znajomego rok po jego weselu i ku naszej radości rodzinka im się powiększy ( życzymy im wszystkiego najlepszego i szczęśliwego rozwiązania ) kolejni na liście "zaniedbanych" była koleżanka Agatki tutaj się urodziło 4 miesiące temu słodki bobas ale widzieliśmy go tylko "przelotnie" a mimo że jechaliśmy do Jakubka.
Lista jest jeszcze nie dokończona można się wpisywać, wolne terminy to ....... każdy wolny dzień a spotkanie może być u nas albo na wyjeździe byle spotkanie na żywo :P
Dość tych rozmyślań teraz coś na osłodę tych szarych ciepłych ponurych dni :D 
Specjalnie dla rozpieszczenia mojej żonki tych dwóch kucharzy
 Przygotowało to
Więc podczas spotkań u nas tylko takie skromności donutki
Pozdrawiamy Was ciepło i ściskamy wirtualnie tylko.

piątek, 25 października 2013

Cytuje SCOOTER'a " WEEEEEEEEEEEKEEEEEEEEEEEND"

Pozdrawiam miło ciepło i serdecznie. Wczesna pora dnia albo jak niektórzy na urlopie twierdzą "środek nocy" skłoniło mnie do napisania paru słów. Za chwil parę cała na familia wyrusza na weeeeeekeeeeeeendowe szaleństwo do państwa pod rządami PIBOSZKI :D a tam zwykła kawa zamienia się (jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki) w całodobowa imprezę. Role się zamieniają faceci w kuchni szaleją, a kobiety .......... robią swoje :D Jak tylko nasze pociechy zasypiają ( 4 bardzo żywiołowe indywidua ). Często i gęsto takie spotkania kończą się solidaryzując ze zmaltretowanymi zwierzętami. Każdemu jest potrzebny taki RESET. Zyczymy Wam bardzo pozytywnego miłego i odlotowego weekendu :D

wtorek, 22 października 2013

To zaś yno jo 2/14

Witam ponownie. Właśnie minął kolejny zwykły dzień u zwykłem przeciętnej rodzinki. Jest
wieczór nasze pociechy padły a my ledwo się trzymamy ale co tam przecież to życie piękne i
kolorowe. Ranek u nas przebiegł baaardzo ociężale budzik zadzwonił o 5.30 więc
....przestawiłem na 6.15 ale tylko po to by go o tej godzinie wyłączyć więc świeżych bułek
dzisiaj niestety nie było. Ale jednego budzika nie dałem rady wyłączyć, gdyż Bóg dając dzieci nie zamontował guzika WŁ/WYŁ ani SLOW. Więc jak tylko oczka mu się otworzą to zaczyna się następny dzień. Szkoda, że nawet nie da się go nastawić na inna godzinę.  Od rana gonitwa ja po urzędach ( wiadomo jak administracja u nas działa ) więc sił i spokoju by nie oszaleć dawała mi myśl o pichceniu w kuchni.
Karolek dzisiaj znowu miał rehabilitacje czyli od rana poza domem potem powrót i wreszcie
jazda w kuchni a dzisiaj skromne danie proste i szybkie i oczywiście w moim wykonaniu po
raz pierwszy było to "Jadło drwala" wykonane przez Ryla o to efekt.....

Przygotowanie około 2 i pół godziny a znikło w 5 minut o to moi master szefowie oceniający
danie...Ostra bezwzględna trójca

Dobra dobra przyznam się cała, prawda o gotowaniu przedstawia to zdjęcie....


Po południu trzeba było się trochę poruszać przybyli moim rodzice, szybka kawka potem Agacia wzięła się za mycie okien a ja z Adasiem i tesciófką prace porządkowe w ogrodzie. Przygotowania przed zimą, grabienie liści Adaś miał radochę jak nigdy a wieczorem wykamany jak koń po westernie. korzystamy w pogody:D Tak minął dzień 2/14 mojego urlopu. Przerabiam blog mojego słonka na blog kulinarno-samochwalny :D:D pozdrawiam ciepło i serdecznie od naszej całej familii.

poniedziałek, 21 października 2013

Witajcie kochani. Zapewne zastanawiacie się co u nas się dzieje, jak nasze słodkie
pociechy, i w ogóle cisza u nas. A to tylko przez to, że moja Bejbe niema sił by cokolwiek
naskrobać. Tak słusznie zauważyliście, że autorem tego posta jest druga połowa Agaci. Otóż
od dzisiaj mam urlop ojcowski, całe 14 dni by nadrobić ten czas
przespany/przepracowany/nieobecny-czas stracony jako ojciec/mąż. Chcąc wreszcie nadrobić a
raczej wykorzystać dobroć naszego kraju jaką jest właśnie ten urlop chce odciążyć ukochaną
 zapowiedziałem jej, że w czasie mojego całodobowego pobytu w domu ja zajmuję się ......
kuchnią :D Oj pomysłów mam sporo a wyzwań jakie kładę przed sobą jeszcze więcej.
Trzymajcie kciuki bym wytrwał w mym słodkim postanowieniu.Dzień 1/14 Dzisiaj udało mi się
wywiązać z postanowienia pobudka o 5.30 wyrobić ciasto na świeże bułeczki. gdy ciasto
wyrastało a potrzeba około godziny to ja myk do piwnicy porzucać żelastwem:D Trzeba się
jakoś rozbudzić. Powrót i uformowanie z jednej kulki 8 średniej wielkości bułek ( masakra
jak ja uwielbiam je piec a uciecha tym większa im szybciej znikają) potem pieczenie i
degustacja a wyglądają tak....

Adaś to suchą bułkę zawsze mi jedną porwie :D śniadanie było na czas tzn w chwili wyjścia
Agatki z Karolkiem z sypialni świeże pachnące pieczywo trafiło na stół. A później obiad
... tutaj nie było możliwości popisu gdyż jak to zawsze w poniedziałek bywa niedzielny obiad
lekko zmodyfikowany, ALE za to deser wyszedł bomba :D:D skromny będę mówiąc, że pierwszy
raz robiłem coś takiego.....

Dość o jedzeniu zapewne chcecie wiedzieć co u nas a więc tak:
Adaś zdrowy grasuje wulkan energii, sprytu, chodząca  słodycz, jak coś nabroi to jego
słodkie minki, tulaski rozbroją każdą bombę.
Karolek z wyjątkiem tych kiepskich prób wątrobowych jest zdrów. Mieliśmy wizytę u gastro
entorologa ( czy jakoś tak się zwie ten znachor) oczywiście udaliśmy się pod wskazany
adres a tu bęc lekarz od dwóch dni ma urlop i nikt nie raczył nawet zadzwonić, no cóż
wycieczka do Zabrza i zpowrotem a kolejna wizyta 30.10
Agatka od jakiegoś czasu kuruje się antybiotykami coś gardło pobolewa i oskrzela łapie ale
jest lepiej.
Z zawodu jestem niecukiernik i niekucharz ale lubię czasem coś upichcić moimi największymi krytykami są moje pociechy żona/syn. Ktoś zada sobie pytanie po co to pisze??? odpowiem bo jestem chwolno rzyc :DDDD
Skromna przekąska na szybko czyli pizza domowej roboty i ..... trochę ciasta zostało to bułki plaskate
 Uwierzycie,że to rzeczy zrobiły ręce górnika????poniżej widzicie mój pierwszy raz
Jak widać niemogłem się doczekać sernika więc sam go sobie upiekłem:D
Koniec tego SAMOCHWALENIA bywajcie w zdrowiu. :D ściskam Was od Agatki

niedziela, 15 września 2013

Szczęście...

Ostatnio nachodzą mnie refleksyjne myśli... Zrobiłam się ckliwa... Ech... wczoraj patrzyłam wieczorem na tych moich chłopców. Jakie ja mam szczęście! Mam dwójkę wspaniałych dzieciaków... zdrowych, uśmiechniętych, łobuzujących... Ile jest przecież kobiet które tak bardzo pragną doświadczyć tego najpiękniejszego cudu... No właśnie - cały czas takie myśli. Nawet teraz mi się łza w oku kręci.. Nie wiem, może hormony mi się stabilizują po zakończeniu karmienia... No właśnie, bo moje dziecię stopniowo zakończyło swoją przygodę z cycusiem ;) Żal mi...ale jest jak jest. I tak w porównaniu z Adasiem długo karmiłam.
Wczoraj gdy tak właśnie patrzyłam na bawiącego się Adasia i łezka mi się w oku zakręciła powiedziałam:
- Adasiu, kocham Cię.
-Tak, mamusiu.
- Ale tak bardzo, bardzo mocno wiesz?
- Tak 
Popatrzył, zobaczył, że łezki mi lecą podszedł wdrapał się na fotel, usiadł obok mnie, objął ręką i mówi:
- Mamusiu, nie pakusiaj... ja cie pogłaście.... (pogłaskał mnie i uściskał)I CZEGO CHCIEĆ WIĘCEJ?!

Zrobił się bardzo samodzielny. Jeszcze niedawno wołał, że chce siku i czekał aż się z nim pójdzie. Ostatnio mówię do niego, żeby coś mi tam podał a on biegnie do łazienki i woła:
Mamusiu psieplasiam, tylko się wysiuram i zaraz przyjdę!

Albo niedawno podczas wyżej wymienionej czynności mówię, ze najpierw musi odlepić pisiorka, bo posika sobie ręce, albo i sweterek. No to "odkleił" wysikał się, chcę mu majteczki podciągnąć, a on do mnie:
Mamusiu! czekaj bo muszę go teraz przykleić! ;P

 Samodzielny jest...chociaż często słyszę - mamusiu pokarm mnie. Zazdrośnik mały :) Ale przyznać muszę, że spokojniejszy jest. Łobuzuje, ale dawno już w kącie nie stał. Sprawdza dalej, ale raczej się słucha i jest dużo spokojniej. Może bunt dwulatka się kończy? Zobaczymy :) Pędzę spać kochani, Mężul na nockę w pracy, a w moim łóżku już leży jedna z moich pociech ;P Drugą przetransportowałam do łóżeczka - zobaczymy na jak długo he he. Buziole:*

czwartek, 5 września 2013

ellooo

Hej kochani:) żyjemy, mamy się dobrze... 
Wiem, wiem... ;P Czas leci jak szalony, cały mój czas pochłaniają dzieciaki. Staram się cieszyć każdą chwilą, bo będzie trzeba iść do pracy za jakiś czas. 
Leci mi dzień za dniem, nawet nie wiem kiedy. Karolek rośniej jak na drożdżach... noszenie to już nie lada ćwiczenia, także powinnam mieć bicepsy jak kulturystka he he. Karolkowi wylazły dwa zęby - praktycznie jeden za drugim, teraz idą górne - męczy się bidulek. Od tygodnia doskonali umiejętność siedzenia :) Śmieszek z niego straszny i nerwusek. Niecierpliwy jest - Adaś był cierpliwszy i zdystansowany do ludzi, a Karolek chichra się do każdego ;) Adaś za to nadrabia - z każdym musi pogadać, obcych ludzi zaczepia, wszędzie by wlazł każdemu pomógł. Przechodzi też już od jakiegoś czasu bunt dwulatka - do tego zrobił się bardziej zazdrosny o Karolka. Sprawdza mnie do granic wytrzymałości...Są dni, że serio już wątpię w swoją matczyną intuicje, a bezsilność i nerwy biorą górę, ale szczerze ostatnie parę dni jest dużo spokojniejszych. Może udało mi się znaleźć lepsze podejście? a może bunt przechodzi na inny etap... nie wiem. W każdym bądź razie jest dobrze.
Ostatnio mamy jeżdżenie z Karolkiem. Już nie pamiętam czy wspominałam o badaniach jakie robiliśmy Karolkowi w czerwcu. Wykazały przeciwciała cytomegalii, a także podwyższone współczynniki ASPAT i ALAT. Prawie dwa miesiące dawałam mu leki osłonowe na wątrobę i zrobiliśmy kontrolne badania. Cytomegalia spadła, ale jeśli chodzi o enzymy wątrobowe to jeden minimalnie spadł, a drugi się podwyższył. Tym oto sposobem jesteśmy zapisani na wizytę w poradni gastroenterologicznej w Zabrzu. Zobaczymy. Niby nic się nie dzieje, ale jednak Karolek jest wrażliwy na nowości. Bóle brzuszka, zielone stolce, zdarzają się mimo że nic nowego nie wprowadzam. I nie wiem czy to nie jest powiązane. Zobaczymy - 9 października wizyta. 
Poza tym...tyle się dzieje, że mój tata jest w nie najlepszym stanie. Aktualnie jest w szpitalu... drugi raz w przeciągu miesiąca. Już wcale nie chodzi, leży całymi dniami i najgorsze, że się poddał. Niknie w oczach... Nie wiem co będzie... i nie chce o tym myśleć... W zeszła niedzielę skończył 70 lat...

Siedzę i czekam na Adika... Mama pół dnia w szpitalu, Adi na 14 do pracy a ja siedzę z dzieciarami... Jutro wybywamy do Gosiaków. A co tam! Nie będziemy w domu się kisić. 
Może uda mi się częściej coś napisać... Ściskam tych wytrwałych co tu jeszcze zaglądają :)





wtorek, 23 lipca 2013

notka:)

Wpadam jak po ogień ;) Ostatnio  nas z netem problemy – obawiam się że zmiana operatora nie wyjdzie nam na dobre… No ale dziś zrobili i mam nadzieję, że będzie ok. U nas w porządku, dzieciaki rosną, próbuje zapamiętać je jakie są…bo czas tak nieubłaganie pędzi… Karolek kończy już 6 miesięcy…a niedawno jechaliśmy na porodówkę… Rehabilitacja go zmotywowała – obraca się na brzuszek, zaczął pełzać po całym łóżku – widok bezcenny!! Cwaniak się robi jak starszy brat ;) Zaczynam wprowadzać po woli nowości – je bardzo chętnie, ale już wcześniejsze próby spowodowały boleści brzuszkowe wielkie i bardzo ostrożnie do tego podchodzę. Ale radość  jaką zjada…niesamowity jest :) Biszkopty, chrupeczki czy skórki z chleba….to jego nowa miłość – a broń Boże wyciągnąć mu to z rączek – krzyk straszny ;P Śmieszek z niego większy niż z Adasia. Adaś do wszystkich z rezerwą podchodził chociaż nie bał się i bardzo jest odważny – z każdym pogada, powie dzień dobry, do widzenia. Ale minusem jest to, na każde podwórko wlezie i z każdym by się szedł witać…trochę to takie niebezpieczne w stosunku do obcych. Poza tym zazdrośnik się z niego zrobił. No ale właśnie!! O najważniejszym zapomniałam!! Kochani muszę się pochwalić tym, że mój starszy synuś pożegnał pieluchy! Wreszcie!! Był taki oporny, a tu z dnia na dzień zaczął woła i już :D Koniec z pieluchami :) Od tego pamiętnego dnia posikał się może dwa razy :D Jestem taka dumna….!!!!! Ech… :) Cudne te moje dzieciaki. He he he dobra pędzę:) mam nadzieję, że znajdę więcej czasu i częściej uda mi się tu zajrzeć ;) buziole:*




Czterech Muszkieterów:*
Mały artysta:)

środa, 26 czerwca 2013

Świętujemy:)

Dziś kochani krótko i tylko o mnie ;P Otóż wpadam podzielić się z Wami swoim urodzinowym torcikiem :) Dziś skończyłam 28 lat... matko a jeszcze niedawno obchodziłam 18-nastkę ;P Posiedzieliśmy z rodzicami moimi i mojego Mężulka i tyle. Takie małe świętowanie w tym roku :) ale za to Mąż zaszalał z prezentem...ech zaskoczył mnie bardzo... Bo która kobieta nie lubi błyskotek?? hi hi hi :) Kończę idę przytulić się do Mężulka - częstujcie się kochani ;P

To dzieło mojej kochanej Asi :) Piękny co nie?:)

piątek, 21 czerwca 2013

Chorobowo....

Witajcie Kochani.
Znalazłam chwilę, ostatnio nie mam czasu żeby siąść na spokojnie. Po kolei...
Tata jest w domu. Pogorszenie jego stanu było spowodowane zapaleniem płuc. Jest trochę lepiej, ale niestety nie jest tak jak przed szpitalem. Teraz mamy w domu drugiego Adasia... tata zrobił się straszne dziecinny, robi na złość, dokucza, potem tuli się, mówić mu ze czegoś nie wolno to wpada w złość - no cały Adaś... Nawet wyraz jego twarzy się zmienił - mam wrażenie, że ma wzrok dziecka... taki uśmiech... A do tego jest uparty, mama ciągle z bezsilności płacze - pampersów nie chce, ściąga jak ma, ale robi w gacie... i tak w kółko... nie jest dobrze. I lepiej już nie będzie...

Jeśli chodzi o nas... ja byłam na rtg - zapalenie płuc.... jestem w trakcie brana zastrzyków, chciała mi jeszcze antybiotyk walnąć, ale musiałabym Karolka od piersi odstawić, więc na razie zastrzyki, a jeśli nie będzie poprawy to dodatkowo antybiotyk. Adaś cherla jak gruźlik - ale osłuchowo czysty. Zdrowe dziecko, a kaszle gorzej jak nie wiem... Poza tym daje w kość, sprawdza do granic, cokolwiek mu się zabroni to akurat zamierza zrobić... Cwaniak mały, ale mądry jest. Ta jego gadka... niemożliwa. No i jest coś co mi sprawia trochę zachodu - Adaś w ogóle nie czuje potrzeby załatwiania się na nocnik. Na siłę nie chce go zmuszać, żeby się nie zraził, z resztą on się nie da, a sam z siebie nie woła, ani mu nie przeszkadza, że chodzi w posikanych majtach. Nawet "dwójeczka" mu tam nie przeszkadza. Także, nie wiem jak to będzie dalej.

Na szczęście Karolka mijają zdrowotne rewolucje, czasem brzuszek boli, ale już rzadko, wczoraj zasnął w łóżeczku koło 21, dziś szybciej, ale musiał dopić jeszcze przed chwilą :) budzi się potem raz - max dwa razy w nocy. Także, normuje się przynajmniej to. A poza tym zrobił duże postępy - już główkę dźwiga, na boczki się przekręca - rehabilitacja daje już efekty, ostatnio zobaczył że ma rączki i bardzo chętnie je mamle ;) A ostatnia rehabilitacja była pierwszą na której nie wył jak szalony :) Byliśmy też na podcięciu wędzidełka podjęzykowego - oczywiście prywatnie, bo w szpitalu na laryngologii terminy są na lipiec - ale przyszłego roku. Także za paro sekundowy zabieg zapłaciliśmy 100 zł...ale czego się nie robi dla dziecka. Także oby teraz już było wszystko ok.

Matko jak ten czas leci...niedawno z brzuchem chodziłam, a teraz Karolek kończy 5 miesięcy... On pięć, a ja troszkę więcej ;P Aż trudno uwierzyć... Nic w środę będziemy świętować ;P

Mam już prawie 5 miesięcy :D
Mały pomocnik
Dwa łobuziaki :)
Rodzinnie i porannie ;P
Nowy fryz :)
A ku ku!
Mały elegancik hihihihi
:*:*:*:*:*



piątek, 14 czerwca 2013

:(...

Zbieram się i zbieram. Układałam co napisać i jeszcze wczoraj wiedziałam. A dziś...już nie wiem... Tacie się pogorszyło... poprzedniej nocy coś już się zaczęło, w nocy mama prawie wcale nie spała, dopiero wczoraj rano mi powiedziała co się dzieje - na nogach ustać nie potrafił, co chwile do łazienki...mimo że już było na to za późno... w mowie mu się myli, mówił od rzeczy... wezwaliśmy wczoraj po południu pogotowie. Przyjechali i wzięli go - co dziwne bo w płucach się lekarzowi coś nie podobało. Okazało się ze jakieś wieloogniskowe zapalenie płuc. Pewnie już pisałam, że tata jest 13 lat po udarze, prawa strona porażona, mowa niewyraźna, ale chodził i jakoś szło się dogadać no i jednak był sprawny umysłowo... A wczoraj ....słania się na nogach, do ubikacji co 15 minut, bo wydawało mu się że musi... Już od jakiegoś czasu broniłyśmy się przed stosowaniem pampersów...niestety wczoraj już nie było wyjścia... Było ciężko już wcześniej, ale nie aż tak. Momentami mówi od rzeczy, a czasem normalnie przytaknie na temat, nie wiem...boje się... Na razie lekarze lecą zapalenie płuc, jeśli ten niedowład nie ustąpi wraz  leczeniem zapalenia płuc to będą leczyć pod kątem neurologicznym... Mam mętlik w głowie... tysiąc myśli... strach... 

Tyle chciałam napisać... nie wiem co to było. Wybaczcie ze w skrócie... ostatnio chorujemy, Adi na L4 zapalenie krtani, mama zapalenie oskrzeli, ja też oskrzela, Adaś kaszle od miesiąca, ale czyściutko...więc możliwe że to na tle alergicznym - zobaczymy. Na szczęście Karolek zdrowy. I oby tak zostało. Rehabilitacja daje już efekty - Karolek się pozbierał i robi postępy. Czeka nas podcięcie wędzidełka we wtorek...więc trzymajcie kciuki. No i tyle co pamiętam.... jestem rozkojarzona.... Kochani trzymajcie kciuki...

piątek, 17 maja 2013

Gadu gadu:)

Chwilka dla siebie… Najciekawsze jest to, że mając tą chwilkę zazwyczaj robię wszystko inne niż odpoczywam. W ciągu 1,5 godziny gdy dzieci „sprzedam” na podwórko babci i Adikowi potrafię zrobić to co często zajmowało mi pół dnia!  Fakt, że kobieta im więcej ma do zrobienia tym lepiej potrafi zorganizować czas – u mnie się sprawdza :)

Wczoraj byłam z chłopcami u lekarza. Adaś kontrolnie – przy okazji, a Karolek z wynikami drugiego posiewu moczu. Cóż, znowu coś tam wyszło, ale nic konkretnego, także mamy zrobić jeszcze raz posiew i porównamy. Podjęłam temat tych bólów brzuszka Karolka. Szczerze średnio mi się widzi żeby prawie 4 miesięczny niemowlak prawie dzień w dzień płakał, spinał brzuszek, itp… Czasem jest spokój prze cały dzień, ostatnio nawet chodził w miarę wcześnie spać, a potem znowu się zaczęło. Męczy go coś i męczy. Podsunęłam lekarce czy czasem mały mimo, że łapie pierś to może łyka za dużo powietrza przy piciu przez krótkie wędzidełko podjęzykowe. To było dla niej argumentem i wreszcie zajrzała małemu na to wędzidełko – no i mamy skierowanie na laryngologie do szpitala, może w poniedziałek tam skoczymy i zobaczymy co nam powiedzą.
Poza tym w poniedziałek byłam pierwszy raz na rehabilitacji z Karolkiem. Nie wiem czy wspominałam – neurolog zleciła gdyż ma obniżone napięcie w linii głowa - tułów (czyli nie dźwiga główki jak leży na plecach) i wzmożone napięcie lewej strony ciała. Nie miałam oporów żeby iść na rehabilitację, o byłam bardzo zadowolona gdy chodziłam z Adasiem – wszystko pod ręką – psycholog, logopeda, pediatra i neurolog. Także w każdy poniedziałek będziemy sobie dreptać. He he ostatnio wyszłam trochę za późno i miałam takie zakwasy…matko! Jednak to nasze miasto to pagórkowate jest – zwłaszcza gdy się leci z wywieszonym jęzorem i pcha pod górkę prawie 7-kilowe dziecko we wcale nie lekkim wózku ;) Ale zmotywowało mnie to do ćwiczeń i wreszcie wzięłam się za siebie. Jestem zadowolona z mojego wyglądu nawet ;) Ważę o 6 kg mniej niż przed ciążą :D Ale jeszcze by się zdało wysmuklić to i owo ;P Także oby mnie chęci i dobre nastawienie nie opuściło – trzymajcie kciuki ;)

Adaś rośnie jak na drożdżach – czasem patrzę na Karolka i zastanawiam się kiedy ten czas zleciał – jeszcze niedawno Adaś był taki malutki i leżał w wózku czy łóżeczku – nawet w tych samych ciuszkach! Mam deja vu! A muszę poszukać paru zdjęć na których chłopcy wyglądają jak bliźniaki – serio! Ale to jak znajdę to na pewno wrzucę :) Adaś mnie rozbraja – czasem przyjdzie wejdzie mi na kolana, przytuli się i mówi: mamusiu…daj cysia Adasiowi…  Ha ha ha jest przeuroczy ;P Chociaż wczoraj przyszedł do mnie, podniósł koszulkę i mówi: Pij mamusiu cysia Adasiowego hihihi Karolkowi też chciał dawać.
Ostatnio coś tam Adikowi powiedział i on na to: Ja nie wiem Adasiu skąd Ty bierzesz te teksty! A Adaś na to kiwa głową i mówi: Tak, tatusiu, nie maś pojęcia!
To na serio niezwykłe dziecko – zazwyczaj dzieci raczej nie odzywają się do obcych, są nieśmiałe, a Adaś przeciwnie. Ostatnio w Carefurze zobaczył dziewczynkę mniej więcej w jego wieku i woła za nią: Cześ dziewcinko! Dokąd idzieś dziewcinko?” . Gdy wychodzimy ze sklepu zawsze pięknie mówi dowidzenia, albo dzień dobry ludziom – i lepiej żeby odpowiedzieć mu bo wtedy woła coraz głośniej hahahaha. Zagaduje do sąsiadów co robią, i TRZEBA mu odpowiedzieć ;) Zrobił się trochę taki mamlasowaty, ciągle miauczy o byle co, no ale tłumaczę to tym, że widzi że Karolek płacze i bierze się go na ręce to i on próbuje.

Matko ale się rozpisałam!! Nawet nie zauważyłam ile tego jest hahaha gratuluję dobrnięcia do końca notki hihihi lecę bo Karolek się budzi ;) miłego dnia kochani ;)

Hi hi hi hi :)

"Mamusiu, daj Kalolka Adasiowi na chwilke"

Ulubione zajęcie Adasia

Uroczy jestem, co nie? ;P
:)


czwartek, 25 kwietnia 2013

jestem...

Jestem, żyję i mam się dobrze ;) Ale czasu brak... Nawet nie wiedziałam że tak długo mnie tu nie było! Co u nas?

Na tydzień przyleciał brat z rodzinką... Tyle w temacie...za dużo pisać, a i tak nie chcę se humor psuć. Ale dzieciaki kochane:)

Hm...tydzień temu ochrzciliśmy Karolka :) Zdjęcie wrzucę kiedy indziej bo z nas to takie wariaty, że zapomnieliśmy aparatu! Chociaż szczerze to ten aparat to nic w porównaniu z tym, że mój mąż dopiero w kościele się zorientował, że kurtki nie wziął hahahaha! Także kiedy indziej zdjęcie:)
Poza tym jest trochę lepiej z kolkami - wczoraj pierwszy raz zasnął ok 21!! Bez płaczu i noszenia do godziny 23! Nie wiedziałam co ze sobą zrobić! Na spokojnie mogłam pogadać sobie z moją Gosią:)

Adaś to cwaniak, kochany starszy brat który na każdym kroku by tylko całował tego swojego małego braciszka ;) I na szczęście nie okazuje żadnych negatywnych emocji w stosunku do Karolka, ale mi daje popalić. Zazdrość wyraża między innymi tak, że gdy tylko zaczynam karmić Karolka on zaczyna robić wszystko czego mu zabraniam... Byle tylko doprowadzić do tego, że gramolę się z uwieszonym przy cycku Karolkiem i lezę wykurzyć tego łobuza z łazienki czy kuchni... On ma strasznie prześmiewczy charakter... Czasem mam wrażenie, że nic na nim nie robi wrażenia - nie działają prośby, groźby, szantaż, nawet jakiś klaps... także stwierdziłam, że nie mam sensu tego stosować, bo ja po tym czuję się może gorzej od Adasia. Czasem jest na prawdę ciężko i wtedy wydaje mi się, że nie nadaję się do tego, że nawalam na całej linii... To takie kryzysy, które spędzają mi sen z powiek... Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze czuję jakbym została z tym sama. Adi prawie cały czas robi na 14.30... ok 13 wyjeżdża do pracy. A do południa to tu trzeba pojechać, tu coś na dworze zrobić, zakupy itp... Z dziećmi nie ma jak spędzać czasu, nie mówię już o nas... No niby wraca późno wieczorem, ale ja wtedy już padam na pyszczek po całym dniu spędzonym z dziećmi.

Także wczoraj miałam odskocznię :) Gosia ściągnęła mnie do siebie. Matko tak na spokojnie to od stycznia żeśmy się widziały raz, a i tak to była kawa urodzinowa więc też inaczej. A wczoraj tu plac zabaw, spacer, itp, potem dzieci spać...a my gadałyśmy i gadałyśmy! Nawet nie wiedziałam, że aż tak mi tego brakowało!! Mam nadzieję, że nadrobimy z czasem zaległości:) Żeśmy się uśmiały, bo ja po tak długiej przerwie od takiego swobodnego kontaktu z drugą bliską mi osobą chciałam tak dużo powiedzieć, że ciągle skakałam po tematach. Ciągle coś mi się przypominało, hahaha zachowywałam jak pies spuszczony ze smyczy! Niesamowite!!

Ech...nawet tutaj tak wiele chciałam napisać, że aż zapomniałam.... Siedzę i mam milion myśli... Także kochani wrzucam kilka fotek, byście nie zapomnieli jak wyglądam ;P buziole:*







Aha, jeszcze pochwalę się zdjęciem tortu który na chrzciny Karolka zrobiła moja znajoma:D
Piękny, prawda? Ma dziewczyna talent, a nigdy szkoły cukierniczej nie robiła:) Buziaki:*