O mnie

Moje zdjęcie
Jestem szczęśliwą żoną i matką... czasem szaloną, czasem zamkniętą... czasem z głową w chmurach, a czasem zdołowaną...ale to chyba normalne;)

piątek, 27 lipca 2012

Wreszcie luz....:)

Korzystam z chwili wolnego - dziecię moje śpi w najlepsze :) Ja ostatnio nie odczuwam aż takiej potrzeby spania w dzień jak jeszcze niedawno. Może też chodzi o to, że upały troszkę zelżały. Wczoraj moja mama wróciła z Irlandii... dobrze, że już jest... Będzie trochę lżej. To był ciężki tydzień. Adi miał wolną sobotę, poniedziałek i wtorek - dobrze, że chociaż tyle. Niedziela była najgorsza...o szczegółach może nie będę pisać.... nic przyjemnego. Tylko od niedzieli właśnie zaczęłam myśleć o starości... Nie w sensie, że jestem stara ;) ale o tym jak to jest być starszą osobą. Nie chciałabym mieć takiej "starości" jak mój Tata... W przyszłym roku skończy 70 lat... od 12 lat walczy z chorobą... Chociaż czy można powiedzieć, że walczy? Walczył od razu po udarze, było wtedy widać wyniki tej walki, ale od paru lat widać, że się już poddał... Niestety lekarze ostrzegli, że pojawiają się zaczątki Alzheimera i Parkinsona... I niestety coraz bardziej to widać. Przykro się patrzy na ukochaną osobę, która coraz bardziej jest zależna od innych, która traci się w oczach i nie radzi sobie z podstawowymi czynnościami np higienicznymi. O ludu... nie będę rozwijać tematu bo ciężko mi o tym dalej pisać... Adi mój też tu się bardzo spisał... Dobra tyle, bo będę ryczeć ;)

Teraz coś weselszego ;) Moje dziecko jest genialne hahaha zadziwia mnie z dnia na dzień. Ostatnio wchodzę do kuchni - bo zbyt długo była za cicho, a to zazwyczaj oznacza, ze Adaś coś kombinuje:) I oto co zobaczyłam po wejściu do kuchni:

Znajdź dziecko na zdjęciu hihihihihi

Prawda, że pomysłowy ;)
A i wzruszeń mi nie oszczędza....nie wiem kiedy zrobił się tak samodzielny...
Kochani, i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz... Dziękuję Wam bardzo za wszystkie dobre słowa.... Dobrze, że jesteście :*:*:* Dla Was moje Dziecię przesyła buziaczki :)


Godzina 23:35.... Wzięłam tabletki na podtrzymanie... znów plamienie...

czwartek, 19 lipca 2012

obawa...nadzieja...wszystko pomieszane...

Dziękuję kochani za dobre słowa. Wasz odzew świadczy o tym, że jednak to co piszę kogoś interesuje, a to jednak daje motywację. 
Hormony buzują, czasem z drobiazgu potrafię zrobić wielkie "halo". Co do poprzedniej notki to myślę, że dużo rzeczy zebrało się naraz - nie ja jedna straciłabym grunt pod nogami. Ale jest lepiej. Adasiowi wyszły dwie dolne trójeczki w przeciągu 4 dni, także to też miało pewnie wpływ. Zresztą mielibyśmy za dobrze jeśli naszego Aniołka minęły by naturalne etapy rozwoju do których także wlicza się te wszystkie bunty, wymuszania, itp. Także jest dobrze.

Ostatnio mieliśmy inne przeżycia... Przy których zły humor naszego dziecka wydał się drobnostką. Wczoraj byłam awaryjnie u lekarza prowadzącego moją ciążę.... Przedwczoraj zaczęłam znów plamić.... Stanęła przede mną sytuacja sprzed 4 miesięcy. Od razu bardzo spanikowana udałam się do lekarza. Dzięki Bogu, Maleństwo ma się dobrze, serduszko bije, a lekarz chcąc mnie utwierdzić w przekonaniu, że jest ok, pokazał mi jak to moje prawie 3 centymetrowe Maleństwo rusza wszystkim co się da :) Także jestem spokojniejsza. Mam w razie "w" tabletki na podtrzymanie i zalecenie odpoczywania i wylegiwania się.

Będzie to troszkę utrudnione w najbliższych dniach... Z tego względu, że moja mama wyjechała dzisiaj do Irlandii z moim bratem na tydzień. Mój brat przyleciał we wtorek po swoją córcię, którą przywieźli tu na początku czerwca. Swoją drogą... nie potrafiłabym tak małego dziecka wysłać do innego kraju na półtora miesiąca!! Ona ma 2,5 roku!! Mam takie zdanie i już... Takie małe dziecko nie powinno być separowane od rodziców na tak długi okres czasu. No ale to ich sprawa. Oby nie mieli później problemów z małą, o różnie to mogło na nią wpłynąć. Najlepsze, że moja szanowna bratowa jedynie o co się martwi, to to, że za rok Victoria nie będzie chciała znowu tu zostać, a i Davida chce przywieźć na wakacje..... Zaznaczę, że David parę dni temu skończył rok. Jedyny komentarz na to jaki zostawię to to, że ja bym tak nie zrobiła.... Jednak człowiek jak wie za dużo z danej dziedziny to potem myśli za wszystkich... No ale nic. Tyle, bo się rozpiszę ;) 

Wracając do tematu, moje odpoczywanie o tyle nie będzie łatwe, bo jak odpoczywać przy 1,5 rocznym dziecku i chorym ojcu.... Tata 12 lat temu miał udar, prawą stronę ma niesprawną. Sam chodzi, z mówienie dużo gorzej, wiele trzeba się domyślać. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że tata to straszny nerwus. Wszystko chce mieć na już, bierze się za roboty, z którymi sobie nie poradzi. Wchodzi wszędzie skąd wyjść nie umie.... Także za nim trzeba patrzeć jak za Adasiem... jeśli nie bardziej. Adi weźmie opiekę w przyszłym tygodniu więc może jakoś damy radę. Ale to nie będzie łatwy tydzień. Także trzymajcie kciuki....za nas...za nasze Maleństwo.... 

I dziękuję Wam:*:*

sobota, 14 lipca 2012

Zły dzień...

I to bardzo.... Doła mam jak nie wiem... Hormony szaleją, co chwile wyję do księżyca... Do tego Syn mój ukochany dobijał dziś mnie swoimi foszkami. Jakby nie od dziś był - wyje o byle co, płaczem próbuje wymuszać, przegadać nie idzie, z głupotki płacze jakby mu się jakaś krzywda działa... Nie wiem co go ugryzło. Na zęba zwalić średnio mogę bo ostatnie dni przy gorączce i wyrzynającej się trójce był spokojniejszy. A i inne zmartwienie mam... Nie wiem ja oduczyć go popychania... upatrzył sobie Madziulę od Gosiaczka i z byle czego to tu to tam ją popchnie... Tylko ona tak na niego działa. Fakt faktem ona kiedyś też mu przyłożyła....on nie był jej dłużny i im tak zostało. Ale ten Adaś to bez powodu, rzadko przejdzie obok niej żeby jej nie popchnąć...wczoraj jak na kawcię wpadli to biedna tez parę razy niefortunnie wylądowała przez niego. Krzyk nie działa, prośby, tłumaczenia też nie....Sam się popłacze, przeprosi a za 5 minut znowu to samo... Ostatnio to z Gosią się śmiałyśmy, że oni tak się leją wzajemnie, że pewnie kiedyś małżeństwem zostaną.... :) To taka weselsza wstawka, ale nie do śmiechu mi jakoś... Może to z zazdrości, bo Madziula to taka przylepka ciągle na tym moim Adiku wisi, albo się do mnie przytula i może dlatego ją tak zapamiętał...nie wiem... Ja to myśląc o tym wszystkim to się zastanawiam, że chyba na nieodpowiednim miejscu jestem...jak poradzę sobie z dwójką dzieci, jak z jednym nie umiem dać rady...:( także stąd ten dół....

wtorek, 10 lipca 2012

:)

Siedzę i zastanawiam się co tu u nas jutro będzie się działo. Okna musiałam pozamykać z powodu ustawiania sprzętu i nagłośnienia na pobliskim stadionie. Dlaczego?? Ponieważ jutro za płotem odbędzie się u nas koncert zespołu Guns N'Roses. Dudni jak nie wiem, no ale nie trzeba przynajmniej biletów kupować hahahaha. To plus mieszkania koło stadionu;) szkoda jeszcze, że z dachu nie widać sceny hahaha no ale za dobrze byśmy się mieli. 

Adaś zaliczył dziś ostatnie szczepienie przypominające :) słonko się popłakało, pierwszy raz, ale to pewnie dlatego, że cwany się zrobił już. Na szczęście tylko jedno wkłucie żeśmy wykupili, o przy trzech to pewnie sama bym się przy nim popłakała.... ;) Gorączki biedak dostał wieczorem, ale już śpi na szczęście. A myślałam, że będzie mi do 23 szalał, bo spał po południu 3 bite godziny do 16.30... A ja z nim hehe - padłam - 2 godziny spałam. Ktoś powie, że nic dziwnego, ale ja nigdy nie spałam w dzień, nie umiałam, no chyba, że po sylwestrowej nocy i powrocie o 7 rano do domu. W pierwszej ciąży też nic, w ogóle przeszłam ją bez żadnych mdłości, dolegliwości itp....Jedynie zgagę miałam no i bez kawy rano było słabo, ale poza tym jakbym w ciąży nie była. A teraz?? Codzienna drzemka konieczna, bo inaczej głowa pęka. Upał znoszę nawet lepiej niż te zmiany pogody - zmiany ciśnienia są dla mnie straszne - w głowie się kręci, słabo się robi...i cokolwiek bym nie zjadła, to mam mdłości... Także, jak to mówią, każda ciąża jest inna. Jednak to wszystko nie spędza mi snu z powiek :) jest dobrze, jestem szczęśliwa :) Rozpoczęłam 9 tydzień...jest dobrze:) I powiem Wam jeszcze, że to wszystko co się dzieje ze mną, postawiło w stan gotowości mojego Męża.... :) Dużo robi, Adasiem się zajmie, posprząta, pozmywa - czego strasznie nie lubi - bez słowa, bez proszenia... Kochany jest :) bez niego było by dużo trudniej :) Oj no i moja mama... nie zawsze się zgadzamy, ale bardzo dużo nam pomaga. Jak ja się dziećmi zajmuję to obiad robi, także nie muszę stać w tym upale przy garach... Mówię dziećmi, bo jest u nas córcia od mojego brata... ale ten temat to może poruszę w następnej notce, bo się rozpiszę jeszcze, a planuję relaksującą kąpiel sobie zrobić:)

Także miłego wieczoru kochani Wam życzę:)

piątek, 6 lipca 2012

Wspominamy:)

Dziś obchodzimy 3 rocznicę naszego ślubu:) Także moi Kochani dzielę się z Wami wspomnieniowymi zdjęciami i pędzę przytulić się do Męża :D


 Miłego wieczoru:):)

środa, 4 lipca 2012

jestem po długiej przerwie:D


Nawet nie wiem jak ten miesiąc zleciał!!  Postaram się streścić to co się działo, a trochę tego było:) 16 czerwca była rocznica śmierci mojej Babci, także wybraliśmy się na wieś – przeszło 4 godziny jazdy w upale… masakra…. Ale przeżyliśmy. Adaś był w swoim żywiole:) mnóstwo miejsca do biegania, krowy, kury, świnki i oczywiście najważniejsze – TRAKTOR!
 Oj, pamiętam jak za łebka ja sama prowadziłam ten traktor gdy żniwa były:):) Adaś zafascynowany! To był dla niego raj, a ja się nabiegałam za nim, bo aż strach puścić go w te wszystkie maszyny;)
Spędziliśmy tam weekend, zjechała się rodzinka i było wesoło, ale jednak dobrze że takie imprezy to od czasu do czasu ha ha ha:)

Tydzień później odbyła się kolejna impreza - otóż kochani stuknął mi kolejny roczek....ech... Tak 26 czerwca skończyłam po raz kolejny 18 lat hihihi, także impreza była, nie dało się jej ominąć:)

W sumie impreza odbyła się w sobotę, bo w niedzielę jechaliśmy już do Gosiaczków, aby w poniedziałek wyruszyć na nasze wakacje :) Warunki jak to w domku letniskowym - dało się przeżyć :) ogólnie miejsce bardzo fajne i na pewno tam wrócimy. Plaża czysta, jezioro jak dla mnie troszkę za zimne hehe ale ja zmarzluch jestem:) a i tak jestem z siebie dumna, że w ogóle weszłam do wody:) Ale było fajnie!








To parę foteczek, gdybym miała tu wszystkie wrzucić to byście dwa dni oglądali hahahaha. Muszę jeszcze zdobyć te od Gosiaczków to może jeszcze coś wrzucę:)


Zdarzyła się jeszcze jedna rzecz... oczekiwanie na nią było ogromnie stresujące dla mnie... ale wreszcie mogę się z Wami podzielić... Po przyjeździe byłam u lekarza i teraz spokojna i szczęśliwa mogę się pochwalić, Kochani, że powiększy nam się rodzina... Jestem w CIĄŻY!! Tym razem jest wszystko w porządku, serduszko bije Dzidziusiowi bardzo mocno, także jestem pełna nadziei, że będzie dobrze:)
Czekałam na to co powie lekarz, bo bałam się strasznie. Teraz jestem spokojniejsza...:)
Także, Kochani, jestem i obiecuję już tak długich przerw nie robić:) całuję Was mocno:*:*:*