Co u nas? Próbuję zdiagnozować przyczynę swojego kataru... od prawie 2 miesięcy nos zatkany, kicham...3 antybiotyki i nic, w końcu trafiłam do laryngologa przekonana, że zatoki mam w stanie fatalnym. Okazało się jednak, iż zatoki mam czyściutki i musi to być jakaś alergia. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Choć ostatnio przyszło mi do głowy że może to wszystko spowodowane jest tranem..... Bo tylko to wprowadziłam do swojej diety mniej więcej w tym samym czasie. Nie wiem czy to możliwe, ale się okaże.
Po urzędowaniu mojego Męża w kuchni musiałam podjąć drastyczne kroki.... I ćwiczę od tygodnia dzień w dzień - ledwo chodzę, bo zakwasy mam jak nie wiem, ale nie przeszkadzają mi, to takie pozytywne uczucie :) Trzymajcie kciuki żebym wytrwała hihihi.
Miło mi wspomnieć, że z Tatem moim trochę lepiej. Ostatnio zaczął przychodzić rehabilitant i nie jest źle. Przejdzie z pokoju do pokoju trzymany za rękę tylko. Oby było jeszcze lepiej. Niestety wyczerpany ma organizm i wszyscy biorą go za ojca mojej mamy..... Także możecie sobie wyobrazić, że naprawdę licho wygląda. Ale bądźmy dobrej myśli.
Teraz co nieco o moich Skarbach.
Adaś mądre i bystre dziecko, zaskakuje nas swoimi tekstami prawie codziennie. Niesamowity jest - zaczepia obcych ludzi, w sklepie w kolejce zaczyna z nimi rozmawiać, przedstawia się, o imię pyta, w gadkę się wdaje...no nie znam drugie takiego śmiałego dziecka...serio... czasem aż mnie to trochę przeraża. Należy do tej grupy dzieci spokojniejszych - ogólnie, bo co jakiś czas włącza mu się tryb "turbo złośliwy". Nie wiem dlaczego, nie wiem skąd się to bierze... Przez dwa tygodnie nadrabia cały czas kiedy był spokojny. Szczerze powiem że nie radzę sobie w tych jego fochach. Sceny rodem z "super niani"... Dzięki Bogu, że jeszcze ja mam jakikolwiek autorytet u niego, bo z Adim to już całkiem jest wojna. Mają takie same charaktery i wojują jak nie wiem. Czytam, myślę, analizuje i staram się na spokojnie to brać....ale czasem nerwy puszczają i jest więcej mojego krzyku niż bym chciała - a potem te wyrzuty do samej siebie, że nie udało mi się inaczej... :(
Co do mojej młodszej pociechy. Rośnie nasza Buła jak na drożdżach. Waży już prawie 11 kg... Ma 6 zęboli, ostatnie trzy wychodziły jednocześnie ;) Też ma niespokojny czas bo gorzej znosi szczepionki - 3-4 dni po takowej jest nieswój strasznie. Ale poza tym idzie do przodu szkrab. Ostatnio zaczął raczkować i jest szczęśliwy, że wszędzie może sam dojść :) No i zrobił się z niego mały "przychlast" ;) Śmieje się do każdego, zaczepia obcych tym swoim śmiechem, niewiele mu potrzeba żeby się śmiał, ale najlepiej jak na rękach u mamy jest. Pamiętam przy Adasiu tak gdzieś cicho chciałam, żeby choć trochę był za mną bardziej, żeby się poprzytulał itp, ale Adaś to od początku był indywidualista, bardzo otwarty na innych, i to mu zostało. A Karolek chyba nadrobi za niego to przywiązanie, bo wystarczy, że zniknę z oczu to już tupta i szuka i to jego "mamamamamamama". Cudni są.
Mimo tych wszystkich trudności to jestem świadoma, że mam szczęście do tych moich Chłopaków :) Ciężko czasem, ale nic bym nie zmieniła... Na prawdę nic... Może jedynie w sobie, żebym znalazła więcej cierpliwości i spokoju do tych wybuchów naszego Adasia..., bo się nerwowa ostatnio zrobiłam....
Rodzinnie:) |
Oj szalała szalała ;P |
Chichrajki ;P |
:* |
A no i właśnie już jakiś czas temu zmieniłam fryzurę ;) ścięłam na krótko haha i jestem prze szczęśliwa z tymi nowymi kudłami ;) |