O mnie

Moje zdjęcie
Jestem szczęśliwą żoną i matką... czasem szaloną, czasem zamkniętą... czasem z głową w chmurach, a czasem zdołowaną...ale to chyba normalne;)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Do zobaczenia:D:D

Jestem wykończona!! To całe pakowanie wyssało ze mnie wszystkie siły... i cały czas myślę: co jeszcze?? o czym zapomniałam??... frustrujące to jest. Snu za dużo mieć nie będę ponieważ spod kopalni Adika mamy wyjazd o 3.15... nad ranem oczywiście... chociaż dla mnie to jeszcze noc. Także po 1 trzeba wstać i coś zjeść. Spod kopalni jedziemy autokarem do Wrocławia na lotnisko i o 7.50 mamy wylot do Varny. Lot przeszło 1,5 godzinki więc nie będzie źle...mam nadzieje:) Za dużo myślę, ściśnięty żołądek momentami... ale cieszę się, czekaliśmy na te wakacje, mam nadzieję, że ten czas przyniesie same korzyści :) Także Kochani znikam i odezwę się po przylocie:) Wracamy 4 września. Trzymajcie kciuki!! buziaczki gorące dla Was przesyłam:*:*:*:*:*:*

piątek, 17 sierpnia 2012

Optymistycznie:)

Nowa energia... nowe siły.... Tak zdecydowanie jestem szczęśliwa :) Byłam dziś na wizycie. Z Kruszynką wszystko w porządku :D Rośnie, grzebie się i prawidłowo rozwija, a to najważniejsze :) Uspokoiło mnie to jeszcze bardziej niż ostatnia wizyta. Teraz już spokojnie możemy myśleć o naszych wakacjach... bo szczerze do dziś się obawiałam czy na pewno to wypali, ale lekarz kazał lecieć bez zamartwiania i odpoczywać :) Także teraz już myślimy o wyjeździe. A to już za tydzień! Jak ten czas leci... dopiero co żeśmy załatwiali je a tutaj już trzeba myśleć o pakowaniu. Troszkę się stresuję, po głowie mi chodzi co mam zabrać, boje się że nie wezmę czegoś co przy Adasiu jest konieczne. W końcu pierwszy nasz taki wyjazd i to z Adasiem, także troszkę stresu mam, ale więcej radości i oczekiwania:) Dziś bije ze mnie energia... w dodatku Adaś dziś zrobił kilka razy siku na nocnik - jupi!!!!! Do tej pory nie było mowy żeby w ogóle siadł, a teraz?? Siada, napina się hihihihi i sika, a potem staje, klaszcze w łapki i woła: "bawo!bawo!" hahahaha aż się wzruszyłam dzisiaj. Śmiać mi się chce, bo gada coraz więcej - powtarza - nie zawsze trafnie, ale jednak próbuje, albo po swojemu coś nazywa, ale jak już mówił kilka słów normalnie tzn mama, tata, baba, jajo, to od jakiegoś czasu zjada pierwszą literkę czyli woła: ama, ata, aba - abcia, ajo.... Potrafi normalnie bo czasem zawoła, ale więcej jest tych wybrakowanych słówek. Mam nadzieje, że to przejściowy etap ;)

Ta nasza Bułgaria cieszy mnie jeszcze z jednego powodu... Mam nadzieje, że w końcu spędzimy z Adim wspólnie czas.... Tego mi ostatnio brakuje, ciągle pracuje na nocki, pół dnia odsypia, a ja siedzę sama z tym naszym Szkrabem. Nie pamiętam kiedy spędziliśmy trochę czasu razem...na spokojnie, bez jeżdżenia, odwiedzin, spotkań...już nie wspominając o bardziej intymnych chwilach... Czuję, że jeśli dalej by to tak wyglądało to coś pęknie między nami... A nie chce tego... Także wiążę z tym wyjazdem ogromne nadzieje na poprawę i scalenia tego co mamy :) No i liczę, że po powrocie będę się mogła pochwalić wspaniałą opalenizną, której zawsze zazdrościłam tym, którzy wracali z takich wakacji:D:D hihihi Odliczanie rozpoczynam. Buziaczki:*:*

środa, 8 sierpnia 2012

:)

Miałam wczoraj napisać, ale internet mi problemy sprawiał. Jest dobrze. Udało mi się dostać prywatnie do lekarza. Wybulić wybuliłam, ale spokojna już jestem. Musiałam się upewnić czy z Maleństwem wszystko w porządku. Bąbelek ma prawie 6 cm długości i tak szaleje w brzuchu, że był problem z jego zmierzeniem :) Może ktoś powie, że panikuję, ale jeśli przeżyło się coś takiego jak ja to trudno tak się nie zachowywać. Jestem w 13 tygodniu, także myślę, że teraz będę spokojniejsza. Jak powiedział lekarz mam widocznie skłonności do takich reakcji na wysiłek, mimo, że staram się oszczędzać. Ciekawe, ze w pierwszej ciąży w ogóle nie miałam takich niespodzianek, a opiekowałam się dziewczynką w wieku Adasia. Ale jednak co swoje dziecko to swoje:)

Z poniedziałku na wtorek nawiedziła nas burza jakiej nie widziałam jeszcze w swoim życiu... Byłam przerażona! Do kuchni bałam się wejść, bo myślałam, że grad walący w okno po prostu je wywali! Adaś obudził się z płaczem i z rąk mi nie schodził... i wcale mu się nie dziwię. Straty były, ale one w porównaniu z zerwanymi dachami na obrzeżach miasta to nic.... Także, tyle dobrze.

Pisałam ostatnio, że fotki z wesela wrzucę :) nie mam ich za wiele - czekam na zdjęcia od znajomych. Co ciekawsze:
Tany tany...:)

:*:*:*:*

Ja z Panem Młodym...

...i mój Mąż również ;)

Coś dla dzieci
Na razie tyle. Idę się zdrzemnąć zanim moje Słonko wstanie:) Miłego dnia:)

niedziela, 5 sierpnia 2012

:(

Miałam napisać w piątek, ale wena mi odeszła a poza tym stwierdziłam, że napiszę dziś i wrzucę parę fotek z wczorajszego wesela.... Ale wybaczcie mi, że tego nie zrobię... Nadrobię to na pewno, ale nie dziś. Nie mam sił myśleć. Dzisiejszy dzień to koszmar. Najpierw w kościele mi się słabo zrobiło, a później po drzemce znów plamiłam... Nie rozumiem... Dlaczego?? Przez tydzień brałam tabletki na podtrzymanie, a dziś znowu niespodzianka.... Cały dzień czuję się fatalnie. pewnie pogoda też ma tu swój udział, ale myśli schodzą gdzie indziej.... nie da się nie myśleć. Jutro muszę się wbić do jakiegoś lekarza, a jeśli nie to pojadę na szpital, nie mam możliwości iść do mojego lekarza więc muszą mnie przyjąć... Dziś tylko tyle. Idę się położyć i pomodlić, bo nic innego nie mogę zrobić... :(